Uf! W końcu skończyłam! Serdecznie dziękuję za 344 wyświetlenia mojego bloga. Nawet nie macie pojęcia, jaka jestem szczęśliwa! Nie przynudzając - zapraszam do czytania!
************************************************************************
-To u kogo robimy ten projekt? – Takumi rozwalił się
na ławce do tego stopnia, że ja siedziałam obok niego jak kura na grzędzie.
-Zróbmy u mnie! – Powiedziała Yuki.
-Coś ty! Tym razem u mnie! – Krzyknęła Fumi.
-To może u mnie? – Powiedziałam cichutko, ale i tam
wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. – Pomyślałam, że skoro u każdego
robiliście projekt, tylko nie u mnie…
-Nie ma mowy!- Wrzasnęła Fumi. Z lekka
posmutniałam.- Oczywiście, że idziemy do
ciebie na chatę!
Podałam im adres i umówiliśmy się na konkretną
godzinę, po czym każdy poszedł w swoją stronę.
Słuchałam właśnie MP3, którą pożyczył mi Takumi, gdy
usłyszałam coś innego. Natychmiast zdjęłam słuchawki z uszu i zaczęłam
nasłuchiwać.
To brzmiało… jak gitara. Ruszył w stronę parku, skąd
zdawała się dobiegać melodia. Brzmiała nieco melanolicznie i słychać w niej
było sporo złości.
I rzeczywiście – chłopak który ją grał, był w złym
nastroju, ale mimo to uśmiechał się z lekka. Na chwile się zatrzymałam.
Złość i uśmiech w jednym? Pierwszy raz coś takiego
widzę.
Nagle usłyszałam na sobą głosy i ktoś mnie popchnął.
Mocno zaryłam twarzą o ziemię. Chłopak przestał grać.
-Przesuń się, lalunia! – Śmiali się jak opętani.
Usiłowałam wstać, ale znowu mnie popchnęli. Musiałam się chyba na coś nadziać,
bo po szyi spływała mi krew.
-Ej! Koleś! Zostaw ją! – Blondyn odłożył gitarę i
szybko do mnie podbiegł. – Nic ci nie jest?
Jego oczy podejrzanie błyszczały.
-N-nic. Przepraszam. – Wstałam i już chciałam iść,
ale mocno złapał mnie za ramię i siłą usadził na ławce. Miałam wrażenie, że coś
mnie ominęło, ponieważ mężczyźni sobie już poszli, a ja byłam opatrywana przez
chłopaka.
-Ale się załatwiłaś. Masz szczęście, że butelka była
pod innym kątem. Inaczej byś się nadziała gardłem.
-Dziękuje. – Pomacałam się po bandażu. – I
przepraszam.
-Że niby za co?
-Za to, że przeze mnie musiałeś przerwać grać.
Roześmiał się.
-I tak nie przepadam za ta piosenką. Na gitarze nie
brzmi już tak pięknie jak na fortepianie czy skrzypcach.
-Potrafisz na nich grać?
-Nie, ale moja siostra potrafi. A moja druga siostra
potrafi również pięknie śpiewać do tego.
-Masz dwie siostry? – Byłam zafascynowana. – Brzmi…
fajnie.
Musiałam pomyśleć i przypomnieć sobie jak się to
wymawia.
-Właściwie jesteś podobna do mojej młodszej siostry.
-Serio? A do której chodzi klasy? Może ją znam.
-Nie chodzi do szkoły. Nie może. – Posmutniał. – Nie
żyje.
Zatkało mnie. Mój umysł głośno krzyczał „Co mam
powiedzieć?! Co zrobić?!”
-A-aha. Przykro mi. Czy jakoś tak.- Nagle się
roześmiał i zaczął targać mnie po głowie.
-Normalnie jesteś jak kopia mojej siostry! Jak masz
na imię?
-Akane, – sama zaczęłam się śmiać i siłować z jego
ręką. Miałam wrażenie, że po prostu muszę to zrobić. – a ty?
-Mikael. Ale możesz mówić mi Mika.
-Miło cię poznać, Mika. – Zerknęłam na zegarek. – To
już ta godzina?! Muszę szybko iść! Robię projekt z przyjaciółmi.
-Jakbyś mnie szukała to gram tu codziennie po 17. Do
zobaczenia!
-Pa, pa!
Szybko pognałam do domu by się nie spóźnić.
-WOW! Kobieto, w którym ty się wieku urodziłaś?! Ta
chata jest ogromna!
-A nawet większa.- Uzupełnił wypowiedź Yuko, Takumi.
Uśmiechnęłam się szeroko. Tylko Fumi milczała.
Zapytałam się o co chodzi.
-Po prostu… Uświadomiłam sobie jak jestem biedna…
-Oj, przesadzasz. To ten dom jest tylko taki duży. I
pusty.- Dodałam na koniec.- Właściwie to jesteście pierwszymi ludźmi jakich w
ogóle zaprosiłam do siebie.
-Serio?
Pokiwałam głową i zaprowadziłam ich do siebie do
pokoju który nie był mniejszy. Fumi zafiukała.
-Widziałam mniejsze pokoje od twojego. Naprawdę.
Każdy się roześmiał. I tak oto zaczęliśmy skupiać
się na pracy.
-Czemu niby ksiądz zażyczył sobie byśmy zrobili
projekt o opętanych ludziach, nawiedzonych miejscach i japońskich krwiożerczych
demonach? – Powiedziała zirytowana Yuko.
-Może żebyśmy zostali łapaczami duchów, egzorcystami
i księżami bądź zakonnicami. – Powiedział ze swoim tajemniczym uśmiechem,
Subaru. Tylko ja wiedziałam o co chodzi.
Wampir księdzem. No śmiech na sali.
-Myślę, że o to by uświadomić nam, jak życie jest
kruche i jak kończą ci, którzy staja naprzeciwko zasad.
-Zasad? – Zdziwił się Takumi.- W sensie, że
przykazań Bożych?
-Yhy. Albo żeby nam uświadomić, że jak ktoś widzi
duchy lub jest chory psychiczne, lub
jest sadystą to niech się zgłosi do szpitala psychiatrycznego.
-OK, to co mamy z opętania? – Subaru przewrócił
oczami, a ja zaczęłam czytać.
-Anneliese Michel, Anna Ecklund i dziewczynka o
przezwisku Julia. Wszystkie historie mamy już wydrukowane.
-Nawiedzone miejsca?
-Tego mamy najwięcej: Prypeć na Ukrainie, Wyspa
Lalek w Meksyku, Las Samobójców w naszym kraju, Opuszczony Szpital
Psychiatryczny w Południowej Karolinie, Wyspa Śmierci niedaleko Wenecji, Paryskie
Katakumby, cmentarz Chauchila w Peru i park rozrywki Takakonuma.
-Boże i dwa z nich są w Japonii.- Yuko pokryła się
gęsią skórką. Takumi poklepał ją po głowie.
-Ej, co się cykasz? Nie ma się czego bać.
-Miejmy nadzieję.- Westchnęła Fumi. – Dobra, a
demony?
-Dziewczynka ze Szczeliny, Lalka Okiku, Krowi Głowa,
Teke Teke, Akan to, Kuchisake Onna i Nure Onna.
-Czyli wszystko co trzeba było zrobić. Dobra, teraz
tylko jeszcze przyklejanie i kończymy.
-Nieco szkoda, nie?- Powiedziała z uśmiechem Fumi.-
Trzeba przyznać, że bardzo tutaj fajnie.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Proszę!- Zawołałam odruchowo. Do środka weszła
Lucy. – Cześć, potrzebujesz czegoś, Lucy?
-Przyniosłam dla panienki i gości ciasteczka.
-O! Dziękuje!- Podeszłam i wzięłam sporych rozmiarów
talerzyk, a Lucy wyszła. Spostrzegłam, że wszyscy (oprócz Subaru) się na mnie
dziwnie patrzą.- O co chodzi?
-Panienko?- Spytał się Takumi.- To tak się jeszcze
mówi?
-To? Lucy pochodzi z Anglii, a tam są takie dziwne
zwyczaje.
-Ale przynajmniej mamy ciastka!- Yuko rzuciła się na
mnie ze śmiechem i zaczęła gonić mnie po całym pokoju. W końcu wszyscy się
przyłączyli i ze śmiechem zjedliśmy ciasteczka.
Po skończeniu projektu przyszedł czas na plotki.
Chłopaki rozmawiali o sportach, a my dziewczyny – jak to dziewczyny.
-A widziałyście tego gitarzystę w parku?! Ach, cudo!
Normalnie schrupałabym go na surowo!
-Masz na myśli tego blondyna? Rzeczywiście, jest
słodki. Szkoda tylko, że nie wiem jak ma na imię…
-Mówicie o Mice?- Zapytałam.- Zgadzam się z wami.
Jest bardzo miły. Opatrzył mnie, jak się przewróciłam.
Dotknęłam swojej szyi gdzie miałam zawiązany bandaż.
-Boże, ale ty masz szczęście!- Krzyknęła Fumi. Oczy
chłopaków zwróciły się w moją stronę.
-To naprawdę nic!- Zapewniłam gorączkowo wymachując
rękami.- Po prostu usłyszałam jak ktoś gra na gitarze i z ciekawości poszłam to
sprawdzić.
-A kiedy cię opatrzył?- Yuko rozwaliła się na
podłodze ze swoim uśmiechem pedofila, a przynajmniej ja miałam takie wrażenie.
-Jacyś mężczyźni mnie przewrócili i upadłam na
rozbitą butelkę i tyle.
-Co jeszcze mówił?- Fumi oparła się o moje ramię z
podniesioną brwią.
-Jezu! Co wam wszystkim jest?! A idź ta sobie!
-O…- westchnęła ze smutkiem Yuko.- A już myślałam,
że usłyszymy jakąś miłosną opowieść.
-Przykro mi, że zawiodłam twoje oczekiwania.- Burknęłam
pod nosem.
-Braciszku!
Zobacz! Ważka!- biegłam przez zielone pole.
-He?!
Akane nie biegaj, bo…- nie zdążył dopowiedzieć gdyż runęłam jak długa na
ziemię. Twarzą.
Szybko
się jednak poderwałam.
-Ważka!
Nic się jej nie stało?
-Głupia!
Nie powinnaś przejmować się jakimś robalem, tylko sobą! Spójrz na swoje kolana!
Twoja twarz też nie wygląda lepiej!
-Przepraszam…-
zaczęłam płakać. Chłopiec o blond włosach przytulił mnie do siebie.
-Głupia.
Przecież wiesz, że się o ciebie martwię! A po za tym, damie nie przystoi się
tak zachowywać. Ale ponieważ ja jestem mężczyzną.- Podniósł mnie.- To zaniosę
cię do taty i mamy!
-Y!-
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Akane! Akane!
Swoje imię słyszałam jakby była pod wodą. Dopiero za
jakiś czas otworzyłam oczy. Podniosłam się.
-Co się stało?
-Nic nie pamiętasz?- Takumi uklęknął przede mną.
Pokręciłam głową, a on westchnął.- Nagle się wyprostowałaś, a potem upadłaś.
Subaru cię złapał.
-Dziękuje Subaru.- Podniosłam się powoli.
-Lucy poszła po twojego tatę.- Powiedziała Fumi.
-Nie! Tylko nie po ojca!- Poderwałam się i omal nie
zaliczyłam gleby jak we śnie, ale Subaru znowu mnie złapał.
-Dziękuję Subaru.- Powiedziałam i podbiegłam do
drzwi. Otworzyłam je, zanim ojciec zdążył je otworzyć.
-Wszystko dobrze, dzięki za troskę, pa!- I trzasnęłam
drzwiami. Osunęłam się po nich.
-Ej, na pewno wszystko w porządku?- Zapytała Yuko.
Kiwnęłam głową i wstałam.
-Dobra! Musimy dokończyć ten projekt, bo nas opęta
demoniczny ksiądz!
Wszyscy wybuchli śmiechem.