niedziela, 19 czerwca 2016

Vampire Fever Game Rozdział 8: Dzień Wojny

-Jestem padnięty!- Takumi walnął się na ławce, na dachu szkoły.- A ty Subaru?
-No, może trochę.- Trochę mi się to nie podobało. Akane była na drugim końcu dachu, a znając jej szczęście, istnieje ryzyko, że magicznym cudem znajdzie się po drugiej stronie siatki.
-A to dopiero pierwsza przerwa. Nieźle, nie?
-Halooo! Cześć Aki!!
Akane oparła się o siatkę  i zaczęła szaleńczo machać ręką. Dziewczyny się zaśmiały, by za chwilę zbiec z nią na dół.
-A tym co?- Zdziwił się Takumi, po czym pobiegł za nimi. Ja w wampirzym tempie szybko się tam przemieściłem, by stanąć twarzą w twarz z Mikaelem.
-Co tu robisz?- Zapytałem mało uprzejmym tonem. On tylko się uśmiechnął władczo.
-Mógłbym zapytać ciebie o to samo.
-Jeżeli myślisz, że pozwolę ci byś pił z mojej ofiary to się mylisz.- Przerwałem mu.
Zacisnął dłonie w pięści.
-A ty nadal swoje, co? Myślisz, że będę z niej tylko pił? To się grubo mylisz. – Warknął na mnie po czym uśmiechnął się wesoło.- Cze-eść Akane-chan!
-Ej tylko nie –chan! Kohajka już tak, Senpaj.
-Niemożliwe.- Westchnął ciężko.- Zapomniałaś moje imię?
-Co? Absolutnie! Oczywiście, że pamiętam! –Popatrzyła po dziewczynach, szukając pomocy. One tylko się uśmiechnęły złośliwie.
Zaraz, czy tylko ja zauważyłem ten błysk w jej oczach?
-Mikael! Kazałeś mi do siebie mówić Mika!- Powiedziała dumna. Jakby nie było, miała problemy z zapamiętaniem nawet naszych imion, dlatego często je przekręca. Tylko moje pamięta chociaż i tak musi się chwilę zastanowić.
-Ha! Stał się cud!- Zawołała Yuko.

„Czy…czy umieranie boli?”
-Dla mnie to się łączy z weselem.- Powiedziała Fumi. Mrugnęła do mnie.- Mogę być świadkiem?
-A spadaj!- Powiedziałam ciskając w nie pioruny.
Mikael to mój brat więc to nie możliwe, bym za niego wyszła!
Zaraz… co ja przed chwilą pomyślałam?!
-Akane? – Mikael się martwił, a ja zatoczyłam się do tyłu. Wszyscy rzucili się by mnie złapać.
-Akane, dobrze się czujesz?- To był głos Subaru.- Oi. Otwórz oczy.
Poczułam jego delikatny dotyk, po czym poczułam, że pochłania mnie ciemność.

-Łee!- Płakałam bardzo… obficie? Nie wiem jak to nazwać. Ale pewnie znacie te uczucie gdy płyną wam łzy do tego stopnia, że nawet nie możesz normalnie zaczerpnąć powietrza.
-Nie płacz. Nie wolno ci.- Dziewczyna o błękitnych oczach chowała twarz w wachlarzu.- Przyszłej królowej nie przystoi płakać.
Jeszcze bardziej się rozpłakałam i rzuciłam na dziewczynę dusząc ją w uścisku, i przy okazji wytrącając jej wachlarz.
-No już. Nie rycz.
-Tak jest.- Powiedziałam drżącym głosem.

-No w końcu się obudziłaś!- Westchnął z ulgą Subaru. Zauważyłam, że jest ciemno.
-Co… ile ja… kiedy…
-Po kolei – straciłaś przytomność w porze lanczu, a teraz jest po 20. Byłaś przez dwie godziny na pogotowiu zanim zabrał cię ojciec. I teraz się obudziłaś.
-Czyli straciłam cały dzień.- Mruknęłam podkulając kolana.- A co ty w ogóle robisz w moim pokoju? I jak tu wszedłeś?
-Przez okno.- Powiedział.- Jestem głodny.
-Jezu! Tylko tego jeszcze brakowało!- Jakby nie było – nie pił mojej krwi przez ostatnie kilka dni.
Niemal natychmiast zesztywniałam, kiedy on przybliżył swoją twarz do mojej szyi.
Nagle rozległo się cichutkie pukanie.
-Akane, obudziłaś się już?
O nie. Ojciec.
-T-tak! Obudziłam! Właśnie się przebieram!
Natychmiast chwyciłam pidżamę, pomimo tego, że nie mogę się przebrać. Dlaczego nie mogę? Subaru.
-Dobrze. Prześpij się. Do końca tygodnia zostaniesz w domu.
Odetchnęłam, kiedy usłyszałam jak sobie poszedł.
-Czemu tak bardzo nie lubisz swojego ojca?- Spytał Subaru, który rozwalił się na moim łóżku.
-To nie tak, że go nie lubię. Po prostu nie wiem jak z nim rozmawiać. Czuję jakbyśmy się nie znali.
-To… bardzo ciekawe.- Powiedział Subaru siadając na łóżku. Chwile posiedzieliśmy w ciszy, po czym Subaru wstał i zaczął przyglądać się moim rysunkom.

-Całkiem ładne.
-Dzięki.- Powiedziałam.- Zaraz przyjdę. Idę się przebrać.
-Możesz tutaj.
Popatrzyłam na niego bykiem.
-Zboczeniec.
-Zboczeniec nie będzie patrzył, może być?- Na pokaz odwrócił się w stronę okna z którego zaczął wyglądać.
Cóż… pobiłam rekord w szybkim przebieraniu.
-Możesz się odwrócić.
-To dobrze.- Walnął się na łóżko pociągając mnie ze sobą.
-C-co ty…?!
Delikatnie ugryzł mnie w szyję. Poczułam jak jego kły wbijają się w delikatną skórę, i odgłos picia.
Gdy skończył, ziewną i natychmiast zasnął.
-Subaru, możesz mnie puścić?
Zaczęłam się szarpać w każdy możliwy sposób

-Boże kochany, co ty jesteś ze stali, czy jak?- Warknęłam, aż w końcu się poddałam i zasnęłam obok niego.

Po tygodniu wróciłam wypoczęta do szkoły i gotowa na spotkanie z nowymi informacjami.
Fumi od razu podzieliła się ze mną wszystkim czym wiedziała.
Po pierwsze – Mikaela dołączył do tzn. elity szkolnej, w której jest (nie z własnej woli) Subaru i kilka innych osób. Na przykład ja. O czym nawet nie wiedziałam. Po drugie – Mika się o mnie martwi, a po trzecie, kiedy jest nasz ślub. Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.
-Nawet jeśli, na pewno cię nie zaproszę.
-No wiesz co?!-Fumi na pokaz udawała płacz i zaczęła wycierać oczy chusteczką.-Szczur z ciebie.
-Ale szczurki są słodkie. Jak są czyste.- Powiedziała Yuko ze sprytnym uśmiechem pochylając się do przodu. Fumi spiorunowała ją wzrokiem.
-Zamknij się, Yuko.
Zaśmiałam się.
-Dobrze już, dobrze. To do zobaczenia jutro!- Umówiłyśmy się, że w sobotę spotkamy się pod moim domem i pochodzimy po sklepach.
-Chłodno dziś.-Powiedziałam, szczelniej opatulając się szalikiem.
Nagle poczułam, jak czyjeś ramiona łapią mnie od tyłu i gwałtownie przyciągają do siebie.
-Mi…Mika?- Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się kto to. Co do szarpania się, byłam zbyt zszokowana.
-To pewnie przez niego. Przez tego głupiego…- Przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Mika? O co ci chodzi?
-Mam dosyć.- schował głowę w moich włosach.-Dlaczego mnie nie pamiętasz? Dlaczego?
-Mika!
-Akane do cholery, przypomnij sobie kim jestem!- Zadrżałam. Wszystko mnie już bolało od tego uścisku.
-Ojejku, popatrzcie jak przytulają się zakochane gołąbeczki.-To był Subaru.

„Kiedyś życie spytało się śmierci ‘Dlaczego mnie wszyscy kochają, a ciebie nienawidzą?’

Mój głos był przesycony jadem. Nie potrafiłem nad sobą zapanować.
-Zabieraj łapy od mojej ofiary.
-Ty jej to zrobiłeś, gnoju.- Puścił ją i chciał się na mnie rzucić z pięściami, ale Akane go powstrzymała.

-Phi, nawet zwykła dziewczyna potrafi cię unieruchomić.- Uśmiechnąłem się. A może raczej zmusiłem się do uśmiechu.
-Ty…- Odepchnął mocno Akane, aż wpadła na szafkę.
Z wampirzą prędkością przemieścił się do mnie i złapał mnie za szyję. W jego oczach tryskała furia. Zaczął mnie dusić.
-Akane.-Wychrypiałem, usiłując się bronić. Akane się nie ruszała. Wyglądała jak martwa.
Zebrałem siły by kopnąć Mikaela jak najdalej, za próg szkoły, po czym szybko chwyciłem Akane i uciekłem z nią byle jak najdalej.

„Śmierć natomiast odpowiedziała…”

Nie wiem czemu, czuję pustkę. Można to porównać do bólu serca. Ale to był ból innego rodzaju. Ten ból był podobny do wiercenia dziury w mojej klatce piersiowej i przelewania przez to kwasu.
To nie było tak, ze zemdlałam. Wtedy nic się nie wie, a człowiek nawet nie ma pojęcia, że zemdlał.
To było dziwne. Widziałam jakieś dziwne obrazy, które nigdy się nie wydarzyły. Chyba. Kim ja właściwie jestem?
Człowiekiem? Wampirem? Potworem? Nie wiem. Nie rozumiem.
Gdzie są moi rodzice?

„Ponieważ ty jesteś słodkim kłamstwem, a ja okrutną prawdą”

-Akane! Otwórz oczy!- Potrząsnąłem nią mocno. Byliśmy w bibliotece. I uwierzyć, że ta stara czarownica nas chroniła.
-Miej nadzieje, że się obudzi.- Zza półek wyłoniła się młoda kobieta.- Bo zapłacisz za to życiem.
-Zapomniałaś? Ja nie żyję. Jestem martwy.- Nie zdążyłem zobaczyć tej staruchy, ponieważ uciekła, zamykając bibliotekę na klucz.
Właśnie wtedy Akane otworzyła oczy.
-Akane!
-Yh…- Pomogłem jej wstać i okryłem ja bluzą.- Co się stało?
-Nieważne. Nigdy mnie tak nie strasz!
Z oczu popłynęły jej łzy.
-Czym… czym ja jestem?- Rozpłakała się.
Dobra, przyznaje się. Nie wiem co robi się w takiej sytuacji. Nie mam pojęcia co zrobić gdy dziewczyna płacze.
Stanęło na tym, że ją przytuliłem.
Jeżeli wtedy płakała, to to był potop.
-Nie rozumiem, nie rozumiem! Czemu czuję, że czegoś brakuje w moim życiu?! Czego brakuje?! Nie rozumiem! Po prostu nie rozumiem!
Odruchowo pogłaskałem ją po głowie.
-Ciiii… Wszystko jest w porządku. Niczego ci nie brakuje. – Szok pourazowy? No… mocny ten szok.- Spokojnie.
Podniosła oczy pełne łez. Pochyliłem się zamykając oczy…



Gihi hi! Nie powiem co będzie dalej! Od dzisiaj będę wredna więc proszę czekać na kolejny rozdział!

A propos kolejnego rozdziału, czy chcecie bym publikowała inne opowiadania? Np. One Shoty, czy jakieś inne serie? Odpowiedzi proszę pisać w komentarzach pod opowiadaniem. Jeżeli nikt nie skomentuje, to po prostu nie będzie i tyle. Do zobaczenia, cześć!

2 komentarze: