-Jestem padnięty!- Takumi walnął się na ławce, na
dachu szkoły.- A ty Subaru?
-No, może trochę.- Trochę mi się to nie podobało.
Akane była na drugim końcu dachu, a znając jej szczęście, istnieje ryzyko, że magicznym
cudem znajdzie się po drugiej stronie siatki.
-A to dopiero pierwsza przerwa. Nieźle, nie?
-Halooo! Cześć Aki!!
Akane oparła się o siatkę i zaczęła szaleńczo machać ręką. Dziewczyny
się zaśmiały, by za chwilę zbiec z nią na dół.
-A tym co?- Zdziwił się Takumi, po czym pobiegł za
nimi. Ja w wampirzym tempie szybko się tam przemieściłem, by stanąć twarzą w
twarz z Mikaelem.
-Co tu robisz?- Zapytałem mało uprzejmym tonem. On
tylko się uśmiechnął władczo.
-Mógłbym zapytać ciebie o to samo.
-Jeżeli myślisz, że pozwolę ci byś pił z mojej
ofiary to się mylisz.- Przerwałem mu.
Zacisnął dłonie w pięści.
-A ty nadal swoje, co? Myślisz, że będę z niej tylko
pił? To się grubo mylisz. – Warknął na mnie po czym uśmiechnął się wesoło.-
Cze-eść Akane-chan!
-Ej tylko nie –chan! Kohajka już tak, Senpaj.
-Niemożliwe.- Westchnął ciężko.- Zapomniałaś moje
imię?
-Co? Absolutnie! Oczywiście, że pamiętam!
–Popatrzyła po dziewczynach, szukając pomocy. One tylko się uśmiechnęły
złośliwie.
Zaraz, czy tylko ja zauważyłem ten błysk w jej
oczach?
-Mikael! Kazałeś mi do siebie mówić Mika!-
Powiedziała dumna. Jakby nie było, miała problemy z zapamiętaniem nawet naszych
imion, dlatego często je przekręca. Tylko moje pamięta chociaż i tak musi się
chwilę zastanowić.
-Ha! Stał się cud!- Zawołała Yuko.
„Czy…czy
umieranie boli?”
-Dla mnie to się łączy z weselem.- Powiedziała Fumi.
Mrugnęła do mnie.- Mogę być świadkiem?
-A spadaj!- Powiedziałam ciskając w nie pioruny.
Mikael to mój brat więc to nie możliwe, bym za niego
wyszła!
Zaraz… co ja przed chwilą pomyślałam?!
-Akane? – Mikael się martwił, a ja zatoczyłam się do
tyłu. Wszyscy rzucili się by mnie złapać.
-Akane, dobrze się czujesz?- To był głos Subaru.-
Oi. Otwórz oczy.
Poczułam jego delikatny dotyk, po czym poczułam, że
pochłania mnie ciemność.
-Łee!-
Płakałam bardzo… obficie? Nie wiem jak to nazwać. Ale pewnie znacie te uczucie
gdy płyną wam łzy do tego stopnia, że nawet nie możesz normalnie zaczerpnąć
powietrza.
-Nie
płacz. Nie wolno ci.- Dziewczyna o błękitnych oczach chowała twarz w
wachlarzu.- Przyszłej królowej nie przystoi płakać.
Jeszcze
bardziej się rozpłakałam i rzuciłam na dziewczynę dusząc ją w uścisku, i przy
okazji wytrącając jej wachlarz.
-No
już. Nie rycz.
-Tak
jest.- Powiedziałam drżącym głosem.
-No w końcu się obudziłaś!- Westchnął z ulgą Subaru.
Zauważyłam, że jest ciemno.
-Co… ile ja… kiedy…
-Po kolei – straciłaś przytomność w porze lanczu, a
teraz jest po 20. Byłaś przez dwie godziny na pogotowiu zanim zabrał cię
ojciec. I teraz się obudziłaś.
-Czyli straciłam cały dzień.- Mruknęłam podkulając
kolana.- A co ty w ogóle robisz w moim pokoju? I jak tu wszedłeś?
-Przez okno.- Powiedział.- Jestem głodny.
-Jezu! Tylko tego jeszcze brakowało!- Jakby nie było
– nie pił mojej krwi przez ostatnie kilka dni.
Niemal natychmiast zesztywniałam, kiedy on
przybliżył swoją twarz do mojej szyi.
Nagle rozległo się cichutkie pukanie.
-Akane, obudziłaś się już?
O nie. Ojciec.
-T-tak! Obudziłam! Właśnie się przebieram!
Natychmiast chwyciłam pidżamę, pomimo tego, że nie
mogę się przebrać. Dlaczego nie mogę? Subaru.
-Dobrze. Prześpij się. Do końca tygodnia zostaniesz
w domu.
Odetchnęłam, kiedy usłyszałam jak sobie poszedł.
-Czemu tak bardzo nie lubisz swojego ojca?- Spytał
Subaru, który rozwalił się na moim łóżku.
-To nie tak, że go nie lubię. Po prostu nie wiem jak
z nim rozmawiać. Czuję jakbyśmy się nie znali.
-To… bardzo ciekawe.- Powiedział Subaru siadając na
łóżku. Chwile posiedzieliśmy w ciszy, po czym Subaru wstał i zaczął przyglądać
się moim rysunkom.
-Całkiem ładne.
-Dzięki.- Powiedziałam.- Zaraz przyjdę. Idę się
przebrać.
-Możesz tutaj.
Popatrzyłam na niego bykiem.
-Zboczeniec.
-Zboczeniec nie będzie patrzył, może być?- Na pokaz
odwrócił się w stronę okna z którego zaczął wyglądać.
Cóż… pobiłam rekord w szybkim przebieraniu.
-Możesz się odwrócić.
-To dobrze.- Walnął się na łóżko pociągając mnie ze
sobą.
-C-co ty…?!
Delikatnie ugryzł mnie w szyję. Poczułam jak jego
kły wbijają się w delikatną skórę, i odgłos picia.
Gdy skończył, ziewną i natychmiast zasnął.
-Subaru, możesz mnie puścić?
Zaczęłam się szarpać w każdy możliwy sposób
-Boże kochany, co ty jesteś ze stali, czy jak?-
Warknęłam, aż w końcu się poddałam i zasnęłam obok niego.
Po tygodniu wróciłam wypoczęta do szkoły i gotowa na
spotkanie z nowymi informacjami.
Fumi od razu podzieliła się ze mną wszystkim czym
wiedziała.
Po pierwsze – Mikaela dołączył do tzn. elity
szkolnej, w której jest (nie z własnej woli) Subaru i kilka innych osób. Na
przykład ja. O czym nawet nie wiedziałam. Po drugie – Mika się o mnie martwi, a
po trzecie, kiedy jest nasz ślub. Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.
-Nawet jeśli, na pewno cię nie zaproszę.
-No wiesz co?!-Fumi na pokaz udawała płacz i zaczęła
wycierać oczy chusteczką.-Szczur z ciebie.
-Ale szczurki są słodkie. Jak są czyste.-
Powiedziała Yuko ze sprytnym uśmiechem pochylając się do przodu. Fumi
spiorunowała ją wzrokiem.
-Zamknij się, Yuko.
Zaśmiałam się.
-Dobrze już, dobrze. To do zobaczenia jutro!-
Umówiłyśmy się, że w sobotę spotkamy się pod moim domem i pochodzimy po
sklepach.
-Chłodno dziś.-Powiedziałam, szczelniej opatulając
się szalikiem.
Nagle poczułam, jak czyjeś ramiona łapią mnie od
tyłu i gwałtownie przyciągają do siebie.
-Mi…Mika?- Dopiero po jakimś czasie zorientowałam
się kto to. Co do szarpania się, byłam zbyt zszokowana.
-To pewnie przez niego. Przez tego głupiego…-
Przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Mika? O co ci chodzi?
-Mam dosyć.- schował głowę w moich włosach.-Dlaczego
mnie nie pamiętasz? Dlaczego?
-Mika!
-Akane do cholery, przypomnij sobie kim jestem!-
Zadrżałam. Wszystko mnie już bolało od tego uścisku.
-Ojejku, popatrzcie jak przytulają się zakochane
gołąbeczki.-To był Subaru.
„Kiedyś
życie spytało się śmierci ‘Dlaczego mnie wszyscy kochają, a ciebie nienawidzą?’
Mój głos był przesycony jadem. Nie potrafiłem nad
sobą zapanować.
-Zabieraj łapy od mojej ofiary.
-Ty jej to zrobiłeś, gnoju.- Puścił ją i chciał się
na mnie rzucić z pięściami, ale Akane go powstrzymała.
-Phi, nawet zwykła dziewczyna potrafi cię
unieruchomić.- Uśmiechnąłem się. A może raczej zmusiłem się do uśmiechu.
-Ty…- Odepchnął mocno Akane, aż wpadła na szafkę.
Z wampirzą prędkością przemieścił się do mnie i
złapał mnie za szyję. W jego oczach tryskała furia. Zaczął mnie dusić.
-Akane.-Wychrypiałem, usiłując się bronić. Akane się
nie ruszała. Wyglądała jak martwa.
Zebrałem siły by kopnąć Mikaela jak najdalej, za
próg szkoły, po czym szybko chwyciłem Akane i uciekłem z nią byle jak najdalej.
„Śmierć
natomiast odpowiedziała…”
Nie wiem czemu, czuję pustkę. Można to porównać do
bólu serca. Ale to był ból innego rodzaju. Ten ból był podobny do wiercenia
dziury w mojej klatce piersiowej i przelewania przez to kwasu.
To nie było tak, ze zemdlałam. Wtedy nic się nie
wie, a człowiek nawet nie ma pojęcia, że zemdlał.
To było dziwne. Widziałam jakieś dziwne obrazy,
które nigdy się nie wydarzyły. Chyba. Kim ja właściwie jestem?
Człowiekiem? Wampirem? Potworem? Nie wiem. Nie
rozumiem.
Gdzie są moi rodzice?
„Ponieważ
ty jesteś słodkim kłamstwem, a ja okrutną prawdą”
-Akane! Otwórz oczy!- Potrząsnąłem nią mocno.
Byliśmy w bibliotece. I uwierzyć, że ta stara czarownica nas chroniła.
-Miej nadzieje, że się obudzi.- Zza półek wyłoniła
się młoda kobieta.- Bo zapłacisz za to życiem.
-Zapomniałaś? Ja nie żyję. Jestem martwy.- Nie
zdążyłem zobaczyć tej staruchy, ponieważ uciekła, zamykając bibliotekę na
klucz.
Właśnie wtedy Akane otworzyła oczy.
-Akane!
-Yh…- Pomogłem jej wstać i okryłem ja bluzą.- Co się
stało?
-Nieważne. Nigdy mnie tak nie strasz!
Z oczu popłynęły jej łzy.
-Czym… czym ja jestem?- Rozpłakała się.
Dobra, przyznaje się. Nie wiem co robi się w takiej
sytuacji. Nie mam pojęcia co zrobić gdy dziewczyna płacze.
Stanęło na tym, że ją przytuliłem.
Jeżeli wtedy płakała, to to był potop.
-Nie rozumiem, nie rozumiem! Czemu czuję, że czegoś
brakuje w moim życiu?! Czego brakuje?! Nie rozumiem! Po prostu nie rozumiem!
Odruchowo pogłaskałem ją po głowie.
-Ciiii… Wszystko jest w porządku. Niczego ci nie
brakuje. – Szok pourazowy? No… mocny ten szok.- Spokojnie.
Podniosła oczy pełne łez. Pochyliłem się zamykając
oczy…
Gihi hi! Nie powiem co będzie dalej! Od dzisiaj będę
wredna więc proszę czekać na kolejny rozdział!
A propos kolejnego rozdziału, czy chcecie bym
publikowała inne opowiadania? Np. One Shoty, czy jakieś inne serie? Odpowiedzi
proszę pisać w komentarzach pod opowiadaniem. Jeżeli nikt nie skomentuje, to po
prostu nie będzie i tyle. Do zobaczenia, cześć!
Super rozdział ^^ Może jakieś One Shoty? XD
OdpowiedzUsuńMówisz-masz ;)
Usuń