poniedziałek, 25 stycznia 2016

Vampire Fever Game Rozdział 3: Przerażenie Ofiary

-Hm? Wycieczka?- Ledwo wracam do szkoły już nowości.
-No! Na basen! Ale wiesz, ten wielki w innym mieście!- Fumi i Yuko bardzo mnie wspierały podczas mojego pobytu w szpitalu. Raz przyszedł z nimi nawet Rin, by mnie przeprosić, co było miłe z jego strony, tym bardziej że to ja go zlałam.- Jedziesz? Czy... no wiesz...
-Dobrze pojadę. Trochę ruchu powinno dobrze mi zrobić.- Zaśmiałam się, a dziewczyny razem ze mną.
   No, a tak nieco konkretniej. Minęły trzy miesiące od kiedy pierwszy raz przekroczyłam progi tej szkoły. Podsumowując: mam dwie dobre przyjaciółki, zero wrogów i trzech nawet dobrych znajomych. Według mnie to świetny wynik, naprawdę. Ale dla mojej koleżanki która zastąpiła mi matkę, wciąż było za mało.
-Eh, tylko tyle?- Zrzędziła pijąc herbatę.- Mogłabyś się bardziej postarać dla cioci.
   Syn "cioci", a może raczej synowie, to bliźniaki. Z czego jeden pracuje po przeciwnej stronie kraju, a drugi nie żyje.
-Ja tam jestem zadowolona.- Wypiłam łyczka herbaty, jak przystało na damę.- Lepiej mieć mniej przyjaciół, ale prawdziwych, niż dużo przyjaciół, a fałszywych.
-Ah, te twoje przysłowia. Powinnaś zostać filozofem.
-Niestety, nie te czasy.- Uśmiechnęłam się lekko.- Czy wiesz, kiedy wróci ojciec? Chciałabym z nim porozmawiać.
-Ohm… poczekaj, musze wysilić tą pamięć… traszka, gdzie mój notatnik? – Traszka to takie „ciociowe” przekleństwo. Za oknem zakrakał kruk. Podeszłam do okna i otworzyłam je.
-Cześć malutki. Jak tam?- Kruk usiadł mi na wyciągniętej ręce.
   Dla podpowiedzi – kruk ten został kiedyś znaleziony przeze mnie na podwórku, gdy był jeszcze pisklęciem. Była to wczesna wiosna, więc były jeszcze przebłyski mrozu, dla tego zabrałam go do domu, gdzie go karmiłam i wychowałam. Wyrósł na niezłego kruka.
-No! Przypomniało mi się i bez tego notatnika! Jaśnie pan, powinien być koło 16.00. A jest… No! Zaraz szesnasta.
   Z holu można było usłyszeć tupot wielu balerin i szelest kurtki. Zeszłam po wielkich, kamiennych, przykrytych dywanem schodach.
-Oh… witaj Akane.
-Witaj, ojcze.- Nie ruszałam się ze schodów. Nie miałam ochoty na tę rozmowę, ale trudno.
-Coś się stało?- Gwałtownie odsunął jedną ze służących tak, że musiała się złapać za ramię koleżanki, by nie upaść.
-Tak. Teraz tak.- Posłałam mu ostre spojrzenie.- Czy mogłabym z tobą porozmawiać w gabinecie?
   I oto tak znaleźliśmy się sam na sam. Nienawidziłam tych chwil. Wiele osób uważało ojca za najlepszego na świecie, ale jest on chodzącym egoistą i tyranem.
-To o czym chciałaś rozmawiać? Nie mam za bardzo czasu…
   Jak zwykle pomyślałam.
-Niedługo odbędzie się wycieczka.
-I mam za nią zapłacić? Eh… dobra.- Wstał i pogrzebał w portfelu, po czym rzucił na biurko dwieście w przeliczeniu na wasze, dwieście złotych.- Tyle starczy? Jak tak, to wynocha.
   …i zostałam, dosłownie, wyrzucona za drzwi. Westchnęłam i poszłam do siebie, do pokoju.

   Następnego dnia wpłaciłam pieniądze i uzyskałam dokładniejsze dane. Jedziemy za tydzień, w poniedziałek o godzinie 13.00, przez co nie ma lekcji. OK, może być.
-Ale nieźle! Niby nasze miasto też jest spore, ale ten basen… To chyba połowa naszego miasta!- Krzyczała Yuko, wszędzie rozchlapując sos sojowy. Miała dzisiaj sushi, gdy ja miałam… też sushi.
-Yhy.- mruknęłam.
-Ale wiecie co jest w tym najlepsze?
-Że dziewczyny będą w bikini?- Takumi i Subaru znowu się do nas przysiedli. Weszło im to już w nawyk.- Bo według mnie to jest najlepsze. W tych mundurkach w ogóle nie widać kobiecych kształtów.
-Zboczeniec.- Skomentował Subaru.
-He? Subaru, a ty nigdy nie przyglądałeś się jakie mają dziewczyny?
-Zamknij się już, cholerny zboczeńcu.- Mruknęła Fumi, chlapiąc na niego piciem.
-No co? To powinien być dla was komplement…- Tak wywiązała się kłótnia pomiędzy dziewczynami, a Takumim. Ja tylko przyglądałam się temu, co jakiś czas wciskając sushi do buzi.
-A ty jedziesz, Akane?- Znowu Subaru próbował nawiązać ze mną rozmowę. Nie wiem nawet, dlaczego jestem tak niechętna do tej znajomości. Chyba dla tego, że nie lubię takich macho.
-Yhy.
-No to fajnie, nie?
-Yhy.
-Em… byłaś kiedyś na basenie? Takim publicznym?
-Y-y.
-Czyli to twój pierwszy raz?
-Yhy.
   I tak zakończyliśmy rozmowę. Była doprawdy interesująca.

-A ty Akane? Nie idziesz już do domu?- Yuko przystała z pytaniem z oczach.
-Tak, ale chciałabym jeszcze pomyszkować po bibliotece. To pa!- Pomachałam im i szybko ruszyłam w stronę biblioteki. Wiem, że nie powinno być już tej przerażającej pani bibliotekarki – palce jak u kościotrupa, wyłupiaste oczy, przeszywające spojrzenie i spiczasty nos, a ten głos… jakby ktoś zgrzytał paznokciami po tablicy. Brr! Mam ciarki na samą myśl.
   Weszłam po cichu do biblioteki i zaczęłam grzebać po najbliższej półce z nowościami. Gdzie jest ta książka?
   Nagle usłyszałam cichy jęk. Chyba dziewczyna. Tym razem usłyszałam jakiś odgłos, trochę jakby mruknięcie zadowolenia. Wyjrzałam zza półek.
   To co zobaczyłam, napełniło mnie przerażeniem.
   Ta dziewczyna to Mei. O ile dobrze pamiętam. Po szyi leciała jej krew, a jej krew… jej krew… pił Subaru.
   Schowałam się szybko za półkami. Co jest? Wampiry nie istnieją, prawda? To co to do diabła jest?!
   Uszczypnęłam się w żyłę. Nie, to nie jest sen. To dzieje się naprawdę. I już nie wiem, czy bibliotekarka jest naprawdę taka przerażająca w porównaniu z nim!
   Ale… Wampiry nie lubią światła, prawda? A Subaru spokojnie sobie w nim chodzi i nie ucieka na widok krzyża… Jak Takumi zjadł czosnek, to tylko skomentował „Ale ci jedzie z mordy, stary” i tyle. Więc co to jest? Może to jakiś satanistyczne rytuały? Albo coś w tym stylu? Nie wiem. Nic nie rozumiem!
   Rozumiem tylko, że nie powinno mnie tu być. Moim zamiarem było ciche i niepostrzeżenie wyjście z biblioteki i udawanie, że wszystko jest OK. Ale jak na złość, jakaś książka spadła, ponieważ zahaczyłam o nią torbą. W bibliotece brzmiało to niczym jak piła mechaniczna.

„W każdej sytuacji są dwie drogi. Od ciebie zależy, która będzie zła.”

   Natychmiast oderwałem się szyi Mei z niejaką ulgą. Jej krew jest ohydna, ale po całym dniu jest nawet znośna. Prawie nie czuć nawet tych ton makijażu i perfum. Pf! Co ja się oszukuję! W życiu nie piłem gorszej krwi!
   Ale wracając do tematu. Co jest? W szkole powinno nie być już nikogo.
   Odepchnąłem od siebie nieprzytomną Mei, która spadając uderzyła o stół. Jeszcze lepiej. W ogóle nie zapamięta naszego spotkania.
   Zerknąłem między półki. Coś się tam ruszało. I było widać, że jest przerażone. Od razu więc wiem, że to nie ta stara wiedźma, która pozwoliła mi się pożywiać na innych w bibliotece.
   Skierowałem powolne kroki w stronę przedziału z nowościami. Położyłem rękę na regale i lekko nim poruszyłem. Spadło parę książek. Cos wyrwało się stamtąd jak oszalałe.
   Błąd.
   Ruszyłem za nią. Od razu widać, ze to dziewczyna. Ma nawet ładne włosy. Te włosy mi kogoś przypominają…
   Złapałem ją za nadgarstek i objąłem w pasie. Zaczęła się szarpać niczym dziki kot, złapany w pułapkę.
-Nie wiesz, że to nie ładnie pod…- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ ofiara odwróciła głowę.
   To była Akane. Z oczami we łzach.
   No tak. Jej nogi.
   Udało jej się wyrwać, ale jej nie goniłem. Stałem jak sparaliżowany. Wydało się. Wydało.
   Łap ją do cholery jasnej!
   Natychmiast się obudziłem i w wampirzym tempie dobiegłem do niej. Z jej ust wydobył się cichy krzyk, gdy popchnąłem ją na półkę z książkami. Otoczyłem ją ramionami. Próbowała zasłonić się rękami, ale złapałem ją za nadgarstki i przyszpiliłem nad głową. Była przerażona.
-Nie możesz nikomu o tym powiedzieć, jasne?
-A…ale…
-Powiedziałem, że nie możesz nikomu o tym powiedzieć.- Po raz pierwszy powiedziała coś więcej niż „yhy”. Trzeba powiedzieć, że ma piękny głos.
-Czy… czy Mei…
   Niesamowite. Martwić się o kogoś innego, w takiej sytuacji.
-Żyje, a teraz masz nikomu nic nie mówić, jasne?
-Do… dobrze.
   Puściłem ją, a ona upadła na podłogę. Wydawało się, że wiele ją to kosztowało. Ukucnąłem obok niej. Próbowała się odsunąć, ale zablokowała ją półka.
   Odpiąłem jej parę guzików od mundurka i nachyliłem się.
-N… nie.
   Zatopiłem w miarę delikatnie swoje kły w jej szyi. Mimo wszystko jęknęła. Przełknąłem jej krew.
   Przepyszna. To jest najlepsza krew jaką kiedykolwiek piłem. Taka słodka. Taka delikatna.
   Przysunąłem ją do siebie, jeszcze bardziej zatapiając kły. Niesamowita. Niemal boska.
   Po jakimś czasie odsunąłem się od jej szyi.
-Muszę być pewny, że dotrzymasz obietnicy. Dlatego jesteś od dzisiaj moją ofiarą.

   Akane zemdlała.

***
Ależ się rozpisałam ;-D No nic. Mam nadzieję, że się podoba.

środa, 20 stycznia 2016

Vampire Fever Game Rozdział 2: Wielkie Przedstawienie

   Nie wiem, który to już dzień chodzę do mojej nowej szkoły. Chyba z miesiąc.A już mam dwie przyjaciółki. Był to czwartek i właśnie miałyśmy zabrać się do jedzenia lunchu, gdy usłyszałyśmy jakiś męski głos.
-Cześć, możemy się przysiąść?
   Nad nami stali dwaj chłopcy. Jeden był to Subaru (jeżeli dobrze zapamiętałam imię) a drugiego jeszcze nie znałam.
-J-jasne. Chodźcie chłopaki.- Zająknęła się Yuko, gdy Fumi wpatrywała się w Subaru wielkim oczami, które były pełne podziwu. Phi! Jakiego podziwu? Raczej boskiego uwielbienia!
   Posunęłam się nieco, by mogli się zmieścić. Jedynie Yuko ogarnęła chyba, że o czymś zapomniała. Walnęła się w czoło.
-No tak! Subaru, Takumi to jest Akane. Akane to Subaru i Takumi.- Podaliśmy sobie ręce, wymieniając uprzejmości. Fumi która w końcu wybudziła się ze swojego boskiego uwielbienia i zaczęła w miarę normalnie gadać. W miarę.
-No, no to siadajcie, nie. Co tam w ogóle u was, no? Subaru słyszałam, że miałeś niedawno sprawdzian końcowy. Jak poszło?
-Nie za dobrze, nie za źle.- Subaru rozciągnął się i ziewnął.
-Ta, tylko ty miałeś najlepsze oceny w klasie.- Odgryzł się Takumi, który dostał niską ocenę.- Mi to się nie uda dostać do najmniej opłacalnego zawodu.
-A wiadomo już, kto otrzymał najwyższy wynik?- Zapytała Yuko.
-Ni...
-W pokoju leży już plan.- Powiedziałam cicho, wkładając sobie sushi do buzi.
-Co?! Już tak szybko?!- Fumi odzyskała w końcu rozum.
-Skąd ty właściwie to wiesz?- Spytał Takumi.
-Pomagałam go projektować.- Mruknęłam.- Nie lubię być wypytywana.
-Ach... No tak, jasne... Yuko, planujesz jakiś skok ze spadochronem? - Takumi znalazł inny cel.
-Hm... na razie są egzaminy, więc może później. Ale mam zamiar spróbować przejechać się na byku!- Niemal leciał jej z nosa dym. Zaczęła opowiadać wszystko o wszystkim co minute zmieniając temat.
   Poczułam jak ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam się rozglądać na boki. Co jest? Czy tam naprawdę błysnęły blond włosy? Czy to złudzenie?
-Jesteś Akane, tak?- Subaru próbował ze mną nawiązać rozmowę. Mruknęłam w odpowiedzi.- Ja jestem...
-Subaru Sakamaki, lat 17, kapitan drużyny koszykarskiej.- Powiedziałam. Zatkało wszystkich.
-S-skąd to wiesz?- Zająknęła się Fumi.- Dopiero się tu przepisałaś.
-Pomagałam przewodniczącemu porządkować papiery i mogłam nieco się dowiedzieć.- Kolejne sushi wylądowało w mojej buzi.- Dlatego tak często nie widać mnie na W-F. Nie mam co siedzieć bezczynnie.
-To dlaczego nie ćwiczysz, he?- Takumi prychnął.- Może ci się nie chce?-Nie. Chciałabym biegać, ale nie mogę.- Kolejny kawałek sushi.
- Mam metalowe płytki w kolanach, co utrudnia mi chodzenie, a jeszcze bardziej bieganie. Najlepiej jest jak leżę, albo pół leżę. Wtedy nogi się nie męczą.   Zapadła cisza. Ojej. Zjadłam sushi. Szkoda. Trzeba będzie podziękować Mosaki. Po raz pierwszy aż tak mi smakowało sushi.   Wstałam.
-Niedługo będzie dzwonek. Radzę wam szybko jeść.- Nie oglądając się ruszyłam, przed siebie.


"Ludzie, nie widzą innych. Tak samo, jak inni wbijają im kij w plecy"

-Ej! Są wyniki!- Wszyscy rzucili się jak wygłodniałe wilki do tablicy. Ja stałam na boku i czekałam, aż większość sobie pójdzie.
-Subaru?! Który jest Subaru?!- Eh... beznadzieja. Pewnie zostanę stratowana, jak będą chciały mu przekazać wieści swojemu "księciu".
-Nie widzę Subaru!- dobiegały stamtąd rozżalone krzyki. Komitet próbował ogarnąć oszalałe fanki, ale spełzło to na niczym. Skończyło się tym, że zostali wepchnięci w tłum.
-A,ty? Nie jesteś ciekawa, swoim wynikiem?- O ścianę opierał się Subaru.- Nie masz zamiaru pochwalić się rodzicom?
-Mój tata ma mnie w nosie.
-A mama?
-Nie żyje. Nie mam żadnego jej zdjęcia, ani nie chodzimy na jej grób. Ojciec nie ma czasu, a ja nie wiem, gdzie on jest.- Kompletny brak uczuć.
-Przykro mi.
-To niech ci nie będzie przykro.- Mruknęłam. Nagle rozległo się głośne "cooooo?!" i jakaś dziewczyna rzuciła się na mnie z pięściami. Wrobiłam unik.
-Jakim prawem, jesteś pierwsza, co?!- Nagle otoczył mnie tłum prychających dziewczyn.
-Po prostu się uczę i tyle.- Mruknęłam, choć w środku chciało mi się płakać. Ja nie chcę być najlepsza.
-Zaraz... ty jesteś Okita, nie? Córka tego polityka?- Ktoś się spytał. Wzruszyłam ramionami.
-No to wiadomo. Bogaty bachor poprosił tatusia o przekupienie nauczycieli, nie?
-To jest oczywiste.
   Zaczęły się szemrania i ciche chichoty. Mam dość.

"Miłość, to tylko wyobrażenie. Miłość nie istnieje"

-Skąd możecie wiedzieć, że tak jest?- Jak mnie takie zachowanie irytuje!- Też pochodzę z bogatej rodziny i co? Też przekupuję nauczycieli, pewnie, nie?
   Czy mi się wydawało, czy po twarzy Akane, poleciała łza?
-U niej to jest pewne.- Jakiś chłopak do niej podszedł i zrobił zamach.
Nie zdążyłem nawet zareagować, jak po korytarzu rozległ się głośny plask. Yuko zakryła usta dłonią, a Fumi wpatrywała się w czerwony ślad na twarzy Akane, która nie podnosiła wzroku. Oczy miała zamknięte.
-Rin! Przesadziłeś!- Szepnęła jakaś dziewczyna, ale na korytarzu brzmiało to niczym krzyk.
   Akane otworzyła oczy. Czy one naprawdę miały odcień czerwieni. Rin zaśmiał się.
-Co? Jaśnie panienka nie potrafi wziąć zamachu? A może pójdzie wypłakać się do mamusi?
-Ty gnoju.- Szepnęła.
-Co? Płaczesz? Płacz głośniej, bo mamusia nie zdoła cię usłyszeć.
-Ty...- Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Akane wbiła mu pięść w brzuch, pozbawiając go oddechu. Kiedy upadł na kolana, próbując zaczerpnąć oddechu, ta uderzyła go z kolana w twarz, całkowicie go nokautując. Potem chwyciła go za włosy.
-Uwierz, ile bym dała by iść teraz do mamy! Ale ona leży dwa cholerne metry pod ziemią! Ojciec ma mnie w nosie, a co do nauki, uczę się ponieważ, nic innego nie mogę robić! Chciałabym biegać, ale nie mogę! Miałam uszkodzone kolana poważnym złamaniem! I myślisz, że nie bolało mnie jak cię z niego walnęłam?!- Gwałtownie odepchnęła go od siebie, aż się przewrócił.- Ale z was egoiści. To bardziej wy zachowujecie się jak rozpuszczone dzieciaki, aniżeli ja.
   Odwróciła się i szybkim marszem kuśtykając wyszła ze szkoły. Później dowiedzieliśmy się, że zabrała ją karetka z powodu poważnego uszkodzenia kolana. 

sobota, 16 stycznia 2016

Vampire Fever Game Rozdział 1: Nowa W Nowym Świecie

   Limuzyna powoli zajechała pod szkołę. Czułam jak drżą mi nogi, oraz zimne dreszcze przechodzące mi przez plecy. Spokojnie, Akane, spokojnie... Od dzisiaj zaczynasz nowe życie. Bez żadnych więzów, od początku. Bez praw i obowiązków.
   Zerknęłam na ściśnięty w dłoni plan lekcji. Pierwsze wychowanie fizyczne. Czyli W-F. Hm... Już narobię szumu. Oto panienka z bogatego domu zapisuje się do klasy, by pokazywać kto tu prowadzi cały biznes i znęcać się swoim gadulstwem na innymi. Eh... Dobra, dam radę.
-Panienko, już jesteśmy na miejscu.
-Dziękuję, Fredzie. Przyjedź po mnie o...- zerknęłam na kartkę- ... 16.00.
   Wyszłam z samochodu nie czekając na odpowiedź. Skierowałam się prosto w stronę boiska, gdzie dziewczyny już zaczynały rozciąganie, a chłopacy wyrywali sobie piłkę i zaczepiali dziewczyny. Weszłam przez furtkę do środka, starając się nie trzaskać, ale i tak zaczęły skrzypieć. Na szczęście, nikt nie zwrócił na to uwagi, bo było by już po mnie. Przywitałam się z nauczycielem, dając mu kartkę z danymi - między innymi z chorobami.
   Ten mruknął porozumiewawczo i kazał mi usiąść na schodkach. Wykonałam polecenie, po czym zaczęłam studiować plan lekcji. Nagle zapadła cisza. Dziewczyny przestały drzeć się na chłopaków, a chłopacy im dokuczać. Potem rozległ się pisk raniący moje uszy.
-Subaru!!! Podobno miało cię nie być!!!
   Okej, czyli króla szkoły można już odhaczyć. Jakiś tam Subaru. A co mnie zresztą obchodzi jak ma na imię?
   Zaczęłam jeszcze pilniej studiować plan lekcji.
   Rozległy się jakieś fiukania. Po czułam, że ktoś na mnie patrzy. Chłopaki z klasy. Wpadłam.
-Te, laleczka!- Jakaś grupa zgromadziła się wokół mnie. Nie podnosiłam wzroku z kartki.- Co tam, czytasz?
-Coś dla inteligentnych.- Mruknęłam pod nosem, ale tak by nie usłyszeli. Poczułam jak ktoś łapie mnie mocno za rękę i ciągnie.
-Może przejdziesz się z nami?
-Te, Blacha!- Jakieś dziewczyny odeszły od grupy popiskujących dziewczyn, by wyrwać mnie z ramion jednego z chłopaków,- Znowu dziewczyny obmacujesz? A mam ci pokazać, jak dziewczyna obmaca się z pięści?
   Blondyna pogroziła mu pięścią, a szatynka odciągnęła mnie na bok.
-Oj... Jeśli nie chcesz zostać ofiarą molestowania przez Blachę, to lepiej naucz się przynajmniej tradycyjnego kopa między nogi. Jestem Yuko Taka. A ty? Chyba jesteś nowa?
   ZDEMASKOWANA
-No, no tak. A-a co?
-Miło zobaczyć nową twarz w tej starej budzie.- Blondynka podeszła do nas.- Jestem Fumi Toru. A ty?
-Akane Okita...
-ŁO! Będziemy razem chodzić do klasy! Ale super!- Yuko zaczęła się drzeć i śmiać, co zwróciło uwagę pozostałych.
-Ciiiii!!!- Złapałam ją za ramiona i zatkałam usta dłonią.
-Ho! Ledwo się poznałyśmy, ty już potrafisz ją uciszyć. Dobra młoda, zdałaś!
   Poczułam jak Subaru na mnie patrzy.

I oto tak, znalazłam się w kompletnie obcym świecie, którego nie potrafiłam w najmniejszym stopniu zrozumieć.

*co niby zdałam? Był jakiś sprawdzian?

środa, 13 stycznia 2016

Prolog

   Nie wiem, co czuję. Czuję się pusta. Nie słyszę swojego serca. Dlaczego? Czemu to wszystko się wydarzyło? Co się wydarzyło? Czuję zimno, ale równocześnie go nie czuję. Moje myśli jakoś tak dziwnie ulatują. Kogoś... Czegoś mi brakuje. Gdzie to jest? Czemu mnie opuściło? Nie wiem... nic nie wiem...
   CHYBA JESTEM MARTWA...

niedziela, 10 stycznia 2016

Cześć!

Cześć! Tak wiem, tytuł niezbyt zachęcający, ale to pierwszy post i chcę was jakoś zapoznać ze sobą.

A więc: Mam na imię Wiktoria. Moje urodziny są 4 lipca w amerykańskie Święto Dziękczynienia. Mam młodsza o siedem lat siostrę i jestem typem samotnika. Czytam bardzo dużo (i szybko) książek, oraz oglądam animę. Mam parę tomów z mangi "Służąca Przewodnicząca". Kiedyś pisałam blog na onecie, lecz... no cóż... mam nieco słomiany zapał i moja fascynacja "Królem Lwem" oraz wilkami już nieco przygasła. Teraz zbudził się dla was, mój Otaku.

Hm? Aaa... tak, tak... wygląd? No dobra... noszę okulary, mam metr 73 (i ciągle rosnę) i kompleks niższości. Dlatego nie podaję dokładnych danych. Mam jedną (pewną) przyjaciółkę i parę najlepszych koleżanek, pomimo iż jestem samotnikiem. Mój ulubiony przedmiot to plastyka, polski oraz przyroda... no i jeszcze historia. Znam mnóstwo mitów greckich i jestem wściekła, że nie uczą nas o tym w szkole (nikt nie powiedział, że dostanie piątki jest łatwe). Lubię szybkie, energiczne piosenki (np. z anime) lub Nightcore. Nie mam stałego idola muzycznego, a moimi ulubionymi youtuberami są Blowek i Rezigiusz. Nie lubię tańczyć, nie lubię śpiewać. I co tu jeszcze powiedzieć? Mam zmienny gust (na początku byłam zakochana w Ayato z DIA Lovers, potem w Subaru, Shuu, znowu w Subaru, potem w Laito, i znowu Subaru. Może dlatego, że lubię takich aspołecznych, buntowników?) i... to chyba na tyle?

Prosiłabym jeszcze o komentarze, bo to motywuje i wiem, co ewentualnie mogę poprawić w swoich tekstach... To bay!