Nie wiem, który to już dzień chodzę do mojej nowej
szkoły. Chyba z miesiąc.A już mam dwie przyjaciółki. Był to czwartek i
właśnie miałyśmy zabrać się do jedzenia lunchu, gdy usłyszałyśmy jakiś męski
głos.
-Cześć, możemy się przysiąść?
Nad nami stali dwaj chłopcy. Jeden był to Subaru (jeżeli dobrze zapamiętałam imię) a drugiego jeszcze nie znałam.
-J-jasne. Chodźcie chłopaki.- Zająknęła się Yuko, gdy Fumi wpatrywała się w Subaru wielkim oczami, które były pełne podziwu. Phi! Jakiego podziwu? Raczej boskiego uwielbienia!
Posunęłam się nieco, by mogli się zmieścić. Jedynie Yuko ogarnęła chyba, że o czymś zapomniała. Walnęła się w czoło.
-No tak! Subaru, Takumi to jest Akane. Akane to Subaru i Takumi.- Podaliśmy sobie ręce, wymieniając uprzejmości. Fumi która w końcu wybudziła się ze swojego boskiego uwielbienia i zaczęła w miarę normalnie gadać. W miarę.
-No, no to siadajcie, nie. Co tam w ogóle u was, no? Subaru słyszałam, że miałeś niedawno sprawdzian końcowy. Jak poszło?
-Nie za dobrze, nie za źle.- Subaru rozciągnął się i ziewnął.
-Ta, tylko ty miałeś najlepsze oceny w klasie.- Odgryzł się Takumi, który dostał niską ocenę.- Mi to się nie uda dostać do najmniej opłacalnego zawodu.
-A wiadomo już, kto otrzymał najwyższy wynik?- Zapytała Yuko.
-Ni...
-W pokoju leży już plan.- Powiedziałam cicho, wkładając sobie sushi do buzi.
-Co?! Już tak szybko?!- Fumi odzyskała w końcu rozum.
-Skąd ty właściwie to wiesz?- Spytał Takumi.
-Pomagałam go projektować.- Mruknęłam.- Nie lubię być wypytywana.
-Ach... No tak, jasne... Yuko, planujesz jakiś skok ze spadochronem? - Takumi znalazł inny cel.
-Hm... na razie są egzaminy, więc może później. Ale mam zamiar spróbować przejechać się na byku!- Niemal leciał jej z nosa dym. Zaczęła opowiadać wszystko o wszystkim co minute zmieniając temat.
Poczułam jak ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam się rozglądać na boki. Co jest? Czy tam naprawdę błysnęły blond włosy? Czy to złudzenie?
-Jesteś Akane, tak?- Subaru próbował ze mną nawiązać rozmowę. Mruknęłam w odpowiedzi.- Ja jestem...
-Subaru Sakamaki, lat 17, kapitan drużyny koszykarskiej.- Powiedziałam. Zatkało wszystkich.
-S-skąd to wiesz?- Zająknęła się Fumi.- Dopiero się tu przepisałaś.
-Pomagałam przewodniczącemu porządkować papiery i mogłam nieco się dowiedzieć.- Kolejne sushi wylądowało w mojej buzi.- Dlatego tak często nie widać mnie na W-F. Nie mam co siedzieć bezczynnie.
-To dlaczego nie ćwiczysz, he?- Takumi prychnął.- Może ci się nie chce?-Nie. Chciałabym biegać, ale nie mogę.- Kolejny kawałek sushi.
- Mam metalowe płytki w kolanach, co utrudnia mi chodzenie, a jeszcze bardziej bieganie. Najlepiej jest jak leżę, albo pół leżę. Wtedy nogi się nie męczą. Zapadła cisza. Ojej. Zjadłam sushi. Szkoda. Trzeba będzie podziękować Mosaki. Po raz pierwszy aż tak mi smakowało sushi. Wstałam.
-Niedługo będzie dzwonek. Radzę wam szybko jeść.- Nie oglądając się ruszyłam, przed siebie.
-Cześć, możemy się przysiąść?
Nad nami stali dwaj chłopcy. Jeden był to Subaru (jeżeli dobrze zapamiętałam imię) a drugiego jeszcze nie znałam.
-J-jasne. Chodźcie chłopaki.- Zająknęła się Yuko, gdy Fumi wpatrywała się w Subaru wielkim oczami, które były pełne podziwu. Phi! Jakiego podziwu? Raczej boskiego uwielbienia!
Posunęłam się nieco, by mogli się zmieścić. Jedynie Yuko ogarnęła chyba, że o czymś zapomniała. Walnęła się w czoło.
-No tak! Subaru, Takumi to jest Akane. Akane to Subaru i Takumi.- Podaliśmy sobie ręce, wymieniając uprzejmości. Fumi która w końcu wybudziła się ze swojego boskiego uwielbienia i zaczęła w miarę normalnie gadać. W miarę.
-No, no to siadajcie, nie. Co tam w ogóle u was, no? Subaru słyszałam, że miałeś niedawno sprawdzian końcowy. Jak poszło?
-Nie za dobrze, nie za źle.- Subaru rozciągnął się i ziewnął.
-Ta, tylko ty miałeś najlepsze oceny w klasie.- Odgryzł się Takumi, który dostał niską ocenę.- Mi to się nie uda dostać do najmniej opłacalnego zawodu.
-A wiadomo już, kto otrzymał najwyższy wynik?- Zapytała Yuko.
-Ni...
-W pokoju leży już plan.- Powiedziałam cicho, wkładając sobie sushi do buzi.
-Co?! Już tak szybko?!- Fumi odzyskała w końcu rozum.
-Skąd ty właściwie to wiesz?- Spytał Takumi.
-Pomagałam go projektować.- Mruknęłam.- Nie lubię być wypytywana.
-Ach... No tak, jasne... Yuko, planujesz jakiś skok ze spadochronem? - Takumi znalazł inny cel.
-Hm... na razie są egzaminy, więc może później. Ale mam zamiar spróbować przejechać się na byku!- Niemal leciał jej z nosa dym. Zaczęła opowiadać wszystko o wszystkim co minute zmieniając temat.
Poczułam jak ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam się rozglądać na boki. Co jest? Czy tam naprawdę błysnęły blond włosy? Czy to złudzenie?
-Jesteś Akane, tak?- Subaru próbował ze mną nawiązać rozmowę. Mruknęłam w odpowiedzi.- Ja jestem...
-Subaru Sakamaki, lat 17, kapitan drużyny koszykarskiej.- Powiedziałam. Zatkało wszystkich.
-S-skąd to wiesz?- Zająknęła się Fumi.- Dopiero się tu przepisałaś.
-Pomagałam przewodniczącemu porządkować papiery i mogłam nieco się dowiedzieć.- Kolejne sushi wylądowało w mojej buzi.- Dlatego tak często nie widać mnie na W-F. Nie mam co siedzieć bezczynnie.
-To dlaczego nie ćwiczysz, he?- Takumi prychnął.- Może ci się nie chce?-Nie. Chciałabym biegać, ale nie mogę.- Kolejny kawałek sushi.
- Mam metalowe płytki w kolanach, co utrudnia mi chodzenie, a jeszcze bardziej bieganie. Najlepiej jest jak leżę, albo pół leżę. Wtedy nogi się nie męczą. Zapadła cisza. Ojej. Zjadłam sushi. Szkoda. Trzeba będzie podziękować Mosaki. Po raz pierwszy aż tak mi smakowało sushi. Wstałam.
-Niedługo będzie dzwonek. Radzę wam szybko jeść.- Nie oglądając się ruszyłam, przed siebie.
"Ludzie, nie widzą innych. Tak samo, jak inni wbijają im kij w plecy"
-Ej! Są wyniki!- Wszyscy rzucili się jak wygłodniałe wilki do tablicy. Ja stałam na boku i czekałam, aż większość sobie pójdzie.
-Subaru?! Który jest Subaru?!- Eh... beznadzieja. Pewnie zostanę stratowana, jak będą chciały mu przekazać wieści swojemu "księciu".
-Nie widzę Subaru!- dobiegały stamtąd rozżalone krzyki. Komitet próbował ogarnąć oszalałe fanki, ale spełzło to na niczym. Skończyło się tym, że zostali wepchnięci w tłum.
-A,ty? Nie jesteś ciekawa, swoim wynikiem?- O ścianę opierał się Subaru.- Nie masz zamiaru pochwalić się rodzicom?
-Mój tata ma mnie w nosie.
-A mama?
-Nie żyje. Nie mam żadnego jej zdjęcia, ani nie chodzimy na jej grób. Ojciec nie ma czasu, a ja nie wiem, gdzie on jest.- Kompletny brak uczuć.
-Przykro mi.
-To niech ci nie będzie przykro.- Mruknęłam. Nagle rozległo się głośne "cooooo?!" i jakaś dziewczyna rzuciła się na mnie z pięściami. Wrobiłam unik.
-Jakim prawem, jesteś pierwsza, co?!- Nagle otoczył mnie tłum prychających dziewczyn.
-Po prostu się uczę i tyle.- Mruknęłam, choć w środku chciało mi się płakać. Ja nie chcę być najlepsza.
-Zaraz... ty jesteś Okita, nie? Córka tego polityka?- Ktoś się spytał. Wzruszyłam ramionami.
-No to wiadomo. Bogaty bachor poprosił tatusia o przekupienie nauczycieli, nie?
-To jest oczywiste.
Zaczęły się szemrania i ciche chichoty. Mam dość.
"Miłość, to tylko wyobrażenie. Miłość nie istnieje"
-Skąd możecie wiedzieć, że tak jest?- Jak mnie takie zachowanie irytuje!- Też pochodzę z bogatej rodziny i co? Też przekupuję nauczycieli, pewnie, nie?
Czy mi się wydawało, czy po twarzy Akane, poleciała łza?
-U niej to jest pewne.- Jakiś chłopak do niej podszedł i zrobił zamach.
Nie zdążyłem nawet zareagować, jak po korytarzu rozległ się głośny plask. Yuko zakryła usta dłonią, a Fumi wpatrywała się w czerwony ślad na twarzy Akane, która nie podnosiła wzroku. Oczy miała zamknięte.
-Rin! Przesadziłeś!- Szepnęła jakaś dziewczyna, ale na korytarzu brzmiało to niczym krzyk.
Akane otworzyła oczy. Czy one naprawdę miały odcień czerwieni. Rin zaśmiał się.
-Co? Jaśnie panienka nie potrafi wziąć zamachu? A może pójdzie wypłakać się do mamusi?
-Ty gnoju.- Szepnęła.
-Co? Płaczesz? Płacz głośniej, bo mamusia nie zdoła cię usłyszeć.
-Ty...- Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Akane wbiła mu pięść w brzuch, pozbawiając go oddechu. Kiedy upadł na kolana, próbując zaczerpnąć oddechu, ta uderzyła go z kolana w twarz, całkowicie go nokautując. Potem chwyciła go za włosy.
-Uwierz, ile bym dała by iść teraz do mamy! Ale ona leży dwa cholerne metry pod ziemią! Ojciec ma mnie w nosie, a co do nauki, uczę się ponieważ, nic innego nie mogę robić! Chciałabym biegać, ale nie mogę! Miałam uszkodzone kolana poważnym złamaniem! I myślisz, że nie bolało mnie jak cię z niego walnęłam?!- Gwałtownie odepchnęła go od siebie, aż się przewrócił.- Ale z was egoiści. To bardziej wy zachowujecie się jak rozpuszczone dzieciaki, aniżeli ja.
Odwróciła się i szybkim marszem kuśtykając wyszła ze szkoły. Później dowiedzieliśmy się, że zabrała ją karetka z powodu poważnego uszkodzenia kolana.
Rozumiem charakter jaki próbowałaś nadać postaci, ale użalanie się a ten sposób do niego nie pasuje. Nie piszę, że jest to złe, ale tego typu "samotniczki" nie mówią jakiemuś chłopakowi i swoich słabościach, tym bardziej nie mówi tego przy wszystkich. Uderzenie w twarz i to jeszcze od chłopaka... Rozumiem, że chciałaś pokazać go jako głupią drugoplanową postać. Dodatkowo powód... Nie jest to trochę naciągane? Reszta jest całkiem dobra.
OdpowiedzUsuńPS: Nie piszę tych komentarzy jako by Ci pokazać, że nie masz talentu, ale wręcz przeciwnie. Czepiam się niektórych rzeczy aby pokazać, co jest niedociągnięte. Liczę, że weźmiesz moje uwagi na poważnie, ponieważ masz talent, a ja chciałabym poczytać jeszcze jakieś dobre opowiadania.