poniedziałek, 10 października 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 12

12. Szczerość i miłość nade wszystko

-Kso. Chciałem ci to dzisiaj powiedzieć, ale nieco w innych okolicznościach.- Zsunąłem się po drzwiach i walnąłem w nie kilka razy głową.- Jestem głupi, prawda? Pamiętasz jak się mnie zapytałaś, dlaczego chce się z tobą zaprzyjaźnić? Właśnie dzisiaj dałem ci prawdziwą odpowiedź. Ponieważ się w tobie zakochałem. Ale dopiero od niedawna to uczucie doprowadza mnie do szaleństwa. Nie potrafiłem już tego ukrywać.
Westchnąłem. Myślałem, że jak jej to powiem, to przyniesie mi to ulgę, ale zrobiło mi się jeszcze gorzej. Haruka… Nie ma szans żeby już mnie pokochała.
-Możesz oczywiście mnie teraz odesłać. Nie będę miał ci tego za złe. W końcu zasłużyłem sobie na to. Jestem tylko marnym tchórzem. Bałem się twojej reakcji na moje słowa. Dotyczące i tego morderstwa, i tego, że oszalałem na twoim punkcie. Ja się nie zakochałem, ja oszalałem z miłości do ciebie. Dla mnie nie liczy się już nic oprócz ciebie.
Nadal cisza. Przeczesałem włosy palcami i westchnąłem.
-Tak czy inaczej, muszę pójść na policję dostarczyć dowody. Możliwe, że będą chcieli mnie zamknąć. I pewnie im się to uda za jakiekolwiek najmniejsze przewinienie.
Nagle coś wyleciało spod drzwi. Podniosłem to. Koperta. Zaadresowana do mnie.
-P-przeczytaj t-to, p-proszę.- Powiedziała jąkając się, Haruka-chan.
Otworzyłem kopertę i zacząłem czytać.

Drogi Yuu
      Nie wiem, od czego zacząć. Nie wiem, co wyobrażałam sobie, zaczynając pisać tą wiadomość. Jestem jednak pewna, że jestem tchórzem.
      Nie potrafię wyznać Ci swoich uczuć wprost, ale nie potrafię też już tego ukrywać i ciągle kłamać. Nie jestem pewna, czy to na pewno to uczucie. Nigdy go nie czułam. Ale może opisze co się ze mną dzieje.
      Kiedy jestem obok Ciebie, moje serce jakby miało wyskoczyć mi zaraz z piersi. Kiedy z Tobą rozmawiam, czuję się jakbym miała zdawać jakiś ważny test. Denerwuje się jak o Tobie myślę. Mam motyle w brzuchu. Nie wiem, co powiedzieć.
      Wiem, że wydaje Ci się , że jestem normalna. Nic nie czuję. Ale… to tylko taka gra. Kiedy umarli moi rodzice, nauczyłam się zakładać maskę i w obliczu tego przytłaczającego uczucia, nie wiem co robić. Wydaje mi się, że mówią na to „miłość”
      Więc, chce Ci powiedzieć na koniec tylko parę słów, dla których napisałam ten głupi list.
      Kocham Cię, Yuu.
Haruka (ten tchórz i idiotka)
-H-Haruka…- Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ona… ona też mnie kocha? Od kiedy?
-C-chciałam dać ci to, d-dzisiaj na tej dyskotece. A-ale wyszło, jak zawsze. Stchórzyłam.
-Haruka-chan… Wpuść mnie…- Drzwi powoli się otworzyły, a ze szpary patrzyły na mnie zielone oczy.
Otworzyła szerzej drzwi, chowając się za nimi. Gdy wszedłem do jej pokoju, powoli je zamknęła nie odwracając się do mnie.
Schowałem list do kieszeni i podszedłem do niej.
Haruka trzymała ręce na sercu całą czerwona. Otoczyłem ja ramionami.

Nic nie mówiłem. Więc to znaczy zapomnieć języka w gębie. Nie wiedziałem jak używa się języka, jak się mówi.
Po jakimś czasie zabrałem ręce i schowałem je do kieszeni w spodniach. Haruka odwróciła się do mnie, a ja się pochyliłem.

Pocałowałem ją. A ona o tym wiedziała. Czułem ciepło jej ust na swoich. Była świadoma tego, że ją całuję. I odwzajemniła pocałunek.
Przyciągnąłem ją do siebie, delikatnie podnosząc, nie przerywając pocałunku.
©©©
Całowałam się. I to z chłopakiem, którego pierwszego pokochałam. Chłopakiem, na którego zawsze mogłam liczyć. Który też mnie kochał.
Przyciągnął mnie do siebie, lekko podnosząc. Zarzuciłam mu ręce na ramiona i zanurzyłam palce w jego jasnobrązowych włosach.
Nie wiem, jak długo trwał nasz pocałunek. Miałam wrażenia, że wiecznie. I nie miałabym nic przeciwko temu.
Nie otwierałam oczu z obawy, że… no właśnie. Nie wiedziałam, dlaczego.
-Haruka.- Drgnęłam na dźwięk jego głosu.- Otwórz oczy.
Powoli otworzyłam oczy. Twarz Yuu, znajdowała się zaledwie parę milimetrów od mojej. Odwróciłam wzrok. Byłam zawstydzona do granic możliwości.
Ale byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że Yuu, też mnie kocha. Tak samo, jak ja jego.
-Powiedz to.- Szepnął mi na ucho. Delikatnie podskoczyłam.- Chce usłyszeć to z twoich ust.
-K-k-k.- Westchnąłem głęboko i spojrzałam na swoje nogi. Ledwie słyszalnie powiedziałam, co miałam powiedzieć.- Kocham cię.
-Nie dosłyszałem.
-Słyszałeś doskonale!- Warknęłam i znowu westchnęłam.- Kocham cię.
-Hm? Coś mówiłaś?
-Kocham cię idioto!- Spojrzałam mu w oczy. Uśmiechał się czule, a ja oblałam się czerwienią.- B-baka.
-Ale twój.- Przytulił mnie do siebie, a ja cała czerwona patrzyłam na jego uśmiech.

-Jak chcesz, możesz u mnie nocować.- Mruknęłam pod nosem. Nie chciałam, aby sobie gdzieś szedł.
-Hm… No nie wiem…- Ach tak?! Taki z niego żartowniś?! Ty… Czekaj, no! Zaraz cię rozwalę!
-Oczywiście jest zakaz płodzenia dzieci.- Spłoną rumieńcem.- Myślałeś o tym, prawda?
-N-n-n-n-n-n-nie!- Odskoczył ode mnie i zaczął rozglądać się po pokoju.
-Widzę, że myślałeś.
-Mówię ci, że nie myślałem!
Nie wytrzymałam i się zaśmiałam. On pocałował mnie w czubek nosa.

-C-co ty robisz?!
-Przyzwyczajam cię. Od teraz będę cię całować kiedy nie będziesz się spodziewać. Tak jak wtedy.
-Wtedy?- Był przerażony. Bardzo przerażony.
-Co wtedy?- Roześmiał się nerwowo w stylu „Ha, ha, ha…”
-Kiedy mnie pocałowałeś?- Usiadłam na łóżku.
Poddał się.
-Kiedy pierwszy raz u ciebie nocowałem. Jak spałaś.
Odsunęłam się gwałtownie pod samą ścianę.
-Najpierw zaczyna się od całowania!
-T-to nie tak!- Potknął się o Kirę, która uciekła w popłochu na parapet i wylądował nade mną na czworaka.
-Y-Yuu.- W życiu nie czerwieniłam się tak często jak podczas tego dnia.
Cmoknął mnie w usta i zszedł ze mnie.
-Zaraz przyjdę. Jak dobrze, że mieszkamy obok siebie, nie?- Uśmiechnął się i zostałam sama w pokoju.
Poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę oraz zmyłam makijaż.
I oto ja. Prawdziwa Haruka.
©©©
Do domu poszedłem z tym idiotycznym uśmiechem i myślą „Haruka mnie kocha! Haruka mnie kocha!”
-O-ho. Czyli się udało?- Dziadek jak zwykle musi się dowiedzieć pierwszy.
-Nie do końca jak chciałem, ale tak. A i jeszcze jedno.- podałem dziadkowi telefon i włączyłem notatnik głosowy.

-Co ty jej zrobiłeś?
-Powiedziałem prawdę. O tym, że zabiłeś naszą ciotkę.
-Dobrze wiesz, ze tego nie zrobiłem!
-Wiem. Sam ją zabiłem. I tą staruchę też.
-Co ty powiedziałeś?
-Zabiłem ją. Gdybyś się nie zjawił, zabiłbym też Harukę. Nie wierzę, że ona także brała twoja stronę. Chociaż, patrząc po jej reakcji, wątpię by już kiedykolwiek ci zaufała.

-Masahiko zabił…?
Kiwnąłem głową załamany.
-I ciotkę, i babcię. Chciał też zabić Harukę. Mógłbyś dostarczyć to na policję?
-A ty?
-Nocuję u Haruki.
-Wiesz… ciekawie byłoby mieć prawnuki, ale ostrożności nigdy z wiele…
-Dziadku!- Przypomniał mi się suchy żart Haruki o zakazie płodzenia dzieci. Jak ona może to powiedzieć z taką poważną miną?!
-Dobra, dobra. Tylko żartuję.- Dziadek się roześmiał.- Najważniejsze jest to, abyś się nią opiekował.
Zgarnąłem rzeczy i wróciłem do domu Haruki, cały w skowronkach, pomimo nocy.

*Chodź ucieknijmy stąd. Nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem*

-Yuu?- Obudziłem się. To Haruka.
-Tak?-Ziewnąłem. Która może być? Trzecia?
-Szybko, wstawaj!
-Co jest?- Wstałem ze śpiwora nadal z zamkniętymi oczami. Haruka pociągnęła mnie za rękę.- C-co?!
-Zamknij się. Spać mi się chce.- Leżała przytulona do mnie, nie mając najmniejszego zamiaru mnie puścić.
Także ją przytuliłem z mocno bijącym sercem.

I tak przespaliśmy resztę nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz