czwartek, 29 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 9

9. Nie mów hop, póki nie przeskoczysz

Wszystko wróciło do normy. Yuu-kun znowu mnie wkurzał ciągle za mną chodząc, Masa-kun kontynuował zaloty, a Aiko-san łaziła wyzyskiwana przez jakąś królową szkoły.
Ale ja… ja nadal miałam zaburzenia rytmu serca, o czym porozmawiałam z Yuu-kunem.
-Czemu nic mi nie mówiłaś?
-Ty też nie mówisz mi wielu rzeczy.- Rzuciłam półleżąc na ławce. Zamknęłam na chwilę oczy.
Poczułam, że Yuu-kun bawi się moim kosmykiem włosów.
Ostatnio przypadło mu do gustu bawienie się moimi włosami, na co mu pozwalałam, niczym rozpieszczonemu dziecku.

Co ja mam z tym Yuu.
-Jedziesz na basen?- Zapytał się mnie. Mruknęłam, co odebrał jako odpowiedź twierdzącą.
-To siedzimy razem w autokarze.- Co on taki ucieszony?
No i w końcu nadszedł ten czas. Kiedy czując pod ubraniem dwuczęściowy kostium, który podarowała mi kiedyś mama na moje 7 urodziny mówiąc: „A to przedpremierowy prezent na twoją osiemnastkę!”
Moja mama była naprawdę piękna. Ale po co o tym wspominam? Przecież i tak dawno już pożarły ją robaki. Niestety.

Yuu-kun zawołał moje imię z końca autobusu. Ruszyłam w jego stronę.
-Dzień dobry, Yuu.
-Doberek! Siadaj, czeka nas długa droga!- Park Wodny (jak się potem okazało, a nie basen) znajdował się gdzieś sto kilometrów od naszej miejscowości, więc usadowiłam się przy oknie z czym było trochę problemów.
-Żeby usiąść przy oknie musisz przejść.- Nie miał najmniejszego zamiaru mi tego ułatwić. Wygodnie usadowił się na fotelu patrząc na mnie z wyzwaniem w oczach.
Już miałam usiąść, gdy autobus nagle ruszył, przez co wylądowałam na kolanach Yuu-kuna, który odruchowo złapał mnie za biodra.
-Wszystko w porządku?- Spytał, a ja oblałam się wielkim rumieńcem.
-T-tak, dziękuję.- Szybko zeszłam z jego kolan i usiałam na siedzenie gapiąc się uporczywie w okno. W autobusie było strasznie głośno, a ja tego nienawidziłam.
-Hejka!- Masa-kun poklepał mnie z tyłu po głowie.
-Hej, gdzie z łapami!- Yuu-kun przysunął mnie szybko do siebie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, tym bardziej, że parę osób zaczęło oglądać rozwój sytuacji.
-Yuu, przesadzasz…- Mruknęłam. Chyba dopiero zobaczył o co chodzi i szybko mnie puścił cały czerwony.
-P-przepraszam.- Mruknął.
-Nic się nie stało.- Znowu zaczęłam się gapić w okno i gdy Masa-kun znowu miał mnie poklepać z całej siły po głowie, szybko przesunęłam się w stronę Yuu-kuna, a on walnął z całej siły w moją torbę. Dokładniej w metalową część *^.^*.
Wrzasnął z bólu.
-Haru-chan! Jesteś okropna!- Powiedział posłusznie siadając z powrotem na fotel. Uśmiechnęłam się szyderczo. I dobrze ci tak.
Yuu-kun wystawił rękę w geście żółwika. Odwzajemniłam gest. On też się uśmiechał z sadystycznym uśmiechem.
Haruka i Yuu vs. Masahiko. 1:0. Bum.

Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy na miejsce. Chłopacy poszli do męskiej szatni, a dziewczyny do damskiej, naturalnie. Po jakimś czasie wszystkie dziewczyny wyszły z szatni i tylko ja zostałam cała czerwona.
Nie dam rady! Nie pójdę!
Mamo, nie mogłaś kupić taki który więcej zakrywa?!
Jęknęłam i kucnęłam. Westchnęłam ciężko i podniosłam się.
-Dam radę!- Powiedziałam i całą czerwona ruszyłam do wyjścia z szatni.

©©©

Czekałem na Harukę opierając się o ściankę obok wejścia do damskiej przebieralni i modliłem, żebym aż tak bardzo się nie czerwienił jak mi się wydaje.
Westchnąłem. Ktoś puścił jakąś wesołą, skoczną muzyczkę.
-Y-Yuu-kun…- Zerknąłem w stronę wyjścia i zobaczyłem jak Haruka zerka zza ścianki.- Wstydzę się…
Roześmiałem się, chociaż nie było mi do śmiechu. Boże, boże, boże! Zaraz poleci mi krew z nosa!
-Oj, no chodź Haruka-chan!- Złapałem ją za rękę i pociągnąłem.
Zaparło mi dech w piersiach.
Haruka-chan miała na sobie dwuczęściowy kostium w kolorze zieleni (która kojarzyła mi się z lasem iglastym i częściowo oczami Haruki) z wiązanymi brzegami majtek i… jak to ująć… pomiędzy piersiami. Sporymi. Piersiami. Nawet nie wiedziałem, że Haruka ma takie duże piersi.
-Haru-chan!- Masa-kun idź do diabła!- Ale ładnie wyglądasz! Masz zamiar podrywać jakiś chłopaków?
-N-nie.- Całą czerwona schowała się za mną. Uśmiechnąłem się.
-No już, Haruka. Mamy się przecież bawić, nie?- Kiwnęła głową, więc chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę basenu, ale niestety poślizgnąłem się i wpadłem do wody, puszczając tym samym Harukę.
Stała na brzegu i przez chwilę była bardzo zdziwiona, by po chwili zaśmiać się z całej siły.
Zauważyłem, że parę chłopaków odwróciło się na dźwięk śmiechu Haruki i zaczęli nawzajem się zaczepiać i pokazywać na nią palcami lekko zarumienieni.
Po moim trupie.
Złapałem Harukę za nogę i pociągnąłem do wody. Po jakimś czasie wynurzyła się biorąc gwałtowne wdechy.
Zaśmiałem się, a ona chlapnęła mnie z całej siły wodą.
-Baka!- Krzyknęła wściekła, znowu ponawiając atak.
Pojęcia nie mam jak długo tak się chlapaliśmy, ale w końcu wyszliśmy na chwilę z wody, by zamówić coś do jedzenia.
Haruka przykryła ramiona ręcznikiem, ale mimo wszystko szła blisko mnie.
-Nadal się wstydzisz?- Zapytałem się jej. Kiwnęła głową.
-Po raz pierwszy przyjechałam na taki basen. No i założyłam kostium od mamy.- Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie.- Przedpremierowy prezent na osiemnastkę.
-Za szybko założyłaś. A właśnie, kiedy ty w ogóle masz urodziny?- Jakim cudem o tym nie wiem?!
-Urodziny? Hm… No dobra, powiem ci. 12 marca.
To gdzieś za miesiąc! O Boże, co ja mogę jej dać w prezencie?!
-Coś planujesz, prawda?- Niemal podskoczyłem na dźwięk jej głosu.
-N-nie absolutnie!- To aż tak bardzo widać?
-A ty kiedy masz urodziny?
-20 sierpnia.
-Yhy.- Kiwnęła głową. Odruchowo złapałem ją za rękę. Odwzajemniła uścisk.

Nagle zobaczyłem je. Dawne „koleżanki” z mojej szkoły, które ciągle na mnie donosiły. Podobno one także widziały, jak zabiłem ciotkę Masahiko.
To było kłamstwo. Nie zabiłem nikogo, chociaż jak znalazłem wtedy Harukę… mógłbym ich pozabijać. Tych kolesiów. Nie miałbym też nic przeciwko jakby Masa-kun na przykład wpadł pod samochód, ale… nie potrafiłbym zabić drugiego obcego człowieka, a co dopiero z rodziny.
-Haruka, może pójdziemy gdzieś indziej?- Lekko ścisnąłem jej rękę. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale pokiwała głową.
Za późno.
Jedna z dziewczyn krzyknęła, zwracając tym samym uwagę innych. Szybko pociągnąłem Harukę za sobą, do tego stopnia, że zwiało jej ręcznik z ramion.
-Yuu?! Co się dzieje?!
Nie wiem nawet jak znaleźliśmy się pod ozdobnym mostem, a cały gang przebiegł na nami po moście.
Westchnąłem.
Haruka była wściekła.

-A teraz masz się wytłumaczyć, albo nie ręczę za siebie.
-No… bo to… wiesz…- Aa! Nie żyję! Pomocy!- Dobra, to są wredne dziewczyny z mojej dawnej szkoły.
Nie poprawiłem sytuacji.
-I TYLKO DLATEGO TAK UCIEKLIŚMY?! TO PO CO W OGÓLE MNIE ZA SOBĄ TARGAŁEŚ, DO DIABŁA?! HE?! NO PODAJ NA TO JAKĄŚ ODPOWIEDŹ, IDIOTO!

Straszna…
-Brak odpowiedzi.- Powiedziałem.
-Ty…- Zanurkowała.
-Haruka-chan?
Siedziała gdzieś pod wodą, około pół minuty, po czym się wynurzyła.
-Przepraszam, że się tak wściekłam. Czasami po prostu nie wytrzymuję.- Westchnęła wycierając oczy, rękami.
-Nie przepraszaj.- Wychyliłem się lekko. Nie było ich.- Dobra, lecimy.

©©©

Wróciliśmy do grupy, po zjedzeniu frytek i jak tylko weszłam do wody, poczułam jak ktoś łapie mnie za nogi i nagle już siedziałam na barkach, Masa-kuna.
-Mam cię Haruka!- Zaśmiał się.
Moja mina musiała wyglądać dosyć dziwacznie.

-Masahiko!- Pisnęłam. Ubiję go za to!
-Haruka!- Yuu-kun już tu płynął.
Co się tu do diabła dzieje?!
Chłopacy usiłowali się nawzajem przewrócić, a ja wykorzystałam okazję i zeskoczyłam z pleców Masa-kuna. Nawet tego nie zauważył.
Usiadłam na brzegu i głęboko westchnęłam.
Po jakimś czasie zmachany Yuu, usiadł obok mnie.
-I co? Warto było się tak lać?
-Warto, oj warto.- Złapał mnie za rękę. Oblałam się rumieńcem.

I siedzieliśmy tak dosyć długo.

poniedziałek, 26 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 8

Przepraszam, że tak późno, wiem jestem beznadziejna, ale miałam zakaz na komputer (co mama nazywa dla pocieszenia "Dniem Bez Komputera". Jej!) Tak więc proszę bardzo, daję wam znowu naszą Harukę i Yuu.
************************************

8. Czemu mnie nie widzisz?

Leżałam w łóżku gapiąc się w sufit. Od gdzieś dwóch tygodni miewam dziwne… coś. Nie wiem jak to nazwać. Moje serce nie bije w normalnym rytmie. Miewam zaburzenia rytmu serca. To brzmi najlepiej.
Nagle zadzwonił telefon. Zerknęłam na wyświetlacz.
Yuu.
Chciałam odebrać, ale ręce mi się trzęsły, więc po prostu odłożyłam telefon na stolik i westchnęłam.
Nie rozumiem już niczego. W dodatku zauważyłam, że Masa-kun usiłuje mnie jakoś poderwać, co mnie coraz bardziej irytuje. Yuu-kun też jest coraz bardziej wściekły w obecności Masa-kuna.
Źle się czułam. Możliwe, że będę chora.
Yuu będzie do mnie przychodził i przynosił mi notatki.
Zerwałam się z łóżka tak gwałtownie, że z niego spadłam uderzając się w kolano. Jęknęłam głośno.
Co się ze mną do cholery dzieje? Nie jestem sobą. I to mnie przeraża. Może będzie lepiej jak zacznę unikać Yuu-kuna… Tak, to najlepsze rozwiązanie.
Mój plan wcieliłam w życie.

*Tylko się nie zesrajcie czasem z tej miłości!*

Znowu siedziałam sama. Gapiłam się w okno, tak jak dawniej. Tak jak dawniej… Już zapomniałam, jak to jest. Siedzieć tak samej… Westchnęłam.
-Czego chcesz?- Jakaś dziewczyna podskoczyła na dźwięk mojego głosu. Miałą krótkie włosy i duże okulary.
-N-no więc t-tego… Ehem… Bo jest… no…- Zaczęła się jąkać. Nadal ludzie się mnie tak boją? Chyba nie gryzę. Chyba.
Odetchnęła głęboko.
-Organizujemy wyjazd na basen za dwa tygodnie dla klas II-III. Jedziesz…?
-Nie wiem. Zastanowię się. Do kogo mam zgłosić swoją odpowiedź?
-D-do mnie. Mam na imię Aiko. Yanagimoto Aiko z klasy II A.
Kiwnęłam głową.
-Dziękuję.
-I… mogę się o coś zapytać?
Zerknęłam w jej stronę. Wydawała się miła. Bardzo miła.
-Tak? O co?
-Bo… jak zdobyłaś przyjaciół? Takich prawdziwych…- Patrzyła czerwona na czubki swoich butów. Gwałtownie się podniosłam.
 

-Ja mogę zostać twoją przyjaciółką.- Spojrzała na mnie zaskoczona. Była ładna. To trzeba akurat przyznać.
-N-naprawdę?
-Tak.- Uśmiechnęłam się lekko.
I tak oto zyskałam swoją pierwszą przyjaciółkę. Podobno.

-Haruka!- Podskakiwała na palcach i machała mi z progu szkoły. Delikatnie do niej podbiegłam.
-Dzień dobry, Aiko-san.- Aiko nauczyła się, że rzadko się uśmiecham i już to tego przywykła.
-Idziemy dzisiaj zjeść lunch na dachu?- Kiwnęłam głową. Aiko-san była miła, ale ja nie czułam się za bardzo warta jej przyjaźni. I brakowało mi Yuu-kuna który na powrót stał się szkolnym idolem.
Powiem to nieco brzydko. Olałam go po prostu, przez co Masa-kun jeszcze bardziej zaczął mu docinać. Yuu-kun nie wiedział, że tak naprawdę ciągle jestem obok niego.
A to zdarzyło się gdzieś na trzy dni przed wyjazdem na basen.
-O-ho. Chyba nawet Haruka już zaczęła się tobą brzydzić.- Nie. To nie prawda.
-Tobą najwyraźniej bardziej. Wierzę, że Haruka niedługo stanie się na powrót sobą.- Niestety Yuu. Nie mogę. Nie dam rady.
-Akurat. Za każdym razem jak cię widzi, to ucieka. I znalazła sobie przyjaciela, wiesz?
Yuu-kuna zatkało. Stał z otwartymi ustami, po czym spuścił głowę i zacisnął dłonie w pięści.
-Kłamiesz. Na pewno nie… nie zrobiłaby mi tego.
-A jednak egoisto. Znalazła sobie p r a w d z i w ą przyjaciółkę, a nie takiego marnego kolesia jak ty.
-Kłamiesz!- Rzucił się na niego z pięściami i bez trudu podniósł go za koszulę. Masa-kun był przerażony.- Haruka nie zrobiłaby tak. Nie zrobiłaby tak… chyba.
Nie wiem czemu, ale zabolało mnie serce. Uciekłam stamtąd z płaczem.
Nikogo nie było w szkole więc oparłam się o szafki na buty.

Cała drżałam.
Zsunęłam się po prozaicznej ściance i oparłam czoło o kolana ignorując fakt, że możliwie widać mi bieliznę.
Łzy leciały, jedna po drugiej, a ja nie chciałam by przestały.
Dobrze mi tak. To przeze mnie. Nagle mój telefon zawibrował. Odebrałam SMS ‘a.
Haruka, ja już nie chcę się z tobą przyjaźnić. Jesteś taka sama jak inni. Znalazłam sobie lepszą przyjaciółkę. Jest naprawdę popularna i dzięki niej znalazłam sobie chłopaka. A ty jesteś nikim.
Powinnam być smutna z tego powodu. Ale nie byłam dokładnie przez to smutna. Byłam smutna, ponieważ zostawiłam prawdziwego przyjaciela, dla własnej wygody.
Znowu poleciały kolejne łzy.
I szłam tak przez miasto, a ludzie rzucali mi dziwne spojrzenia. Na co się gapicie?! Nie widzieliście płaczącej dziewczyny?!
-Witaj w…- Przeszłam obok, nawet nie patrząc na ciotkę.-…domu…
Trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na łóżko, a Kira naprzeciwko mnie.

-Widzisz? Jestem taka głupia. Możesz się ze mnie śmiać.- Płakałam już ze wszelkich możliwych sił. Z mojej piersi wydobywał się potężny szloch.
Nie wiedziałam, że kiedy zasnęłam zmęczona, ciotka wykręciła numer do Yuu-kuna.
©©©
Siedziałem na huśtawce wściekły i smutny jednocześnie. Chciałem zabić Harukę. Nie, Masahiko.
Nie byłbym w stanie skrzywdzić Haruki, w najmniejszym stopniu.
-Cholera.- Odchyliłem się do tyłu.- Czemu to ja tak cierpię? Czemu mnie nie widzisz? Czemu nie widzisz, że cię kocham…
Zakochałem się w dziewczynie, która miała mnie za przyjaciela. Przyjaciel nic więcej, więcej nic. Ale w końcu olała nawet moją przyjaźń.
Czemu mnie nie kocha? Starałem się ogarnąć i zapomnieć o tym durnym uczuciu, ale już… po prostu było za późno. Za późno.
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Nieznany numer. Mam nadzieję, że to tylko nie jakiś telemarketing albo wróżka.
-Halo?- Przybrałem chłodny ton głosu, co akurat nie było takie trudne.
-Nagai Yuu?- Jakaś kobieta.
-Tak, to ja. W czym problem?
-Ciotka Haruki.- Czego ona chce?- Nie wiem o co chodzi, ale w życiu nie słyszałam żeby Haruka tak płakała. Nie płakała tak nawet po stracie rodziców.
Zatkało mnie. Haruka… płakała?
Cholera, to nie możliwe.- Poderwałem się z huśtawki.- Nie możliwe. Nie mogła słyszeć jak rozmawiałem z tym dupkiem!
-Prawda jest taka, że Haruka ostatnio dziwnie się zachowywała. Nie chciała nic o tobie wspominać, przykładała rękę do piersi… Pokłóciliście się? Jeżeli to przez ciebie tak płakała, to ci nogi z dupy powyrywam, jasne?
-Gdzie jest?
-U siebie w pokoju. O co… Nagai!
Rozłączyłem się i jak najszybciej pobiegłem w stronę domu Haruki. Biegłem na skróty, przez prywatne posesje, skacząc przez płoty, aż dotarłem do domu Haruki. Zapukałem do drzwi i sapiąc złapałem się rękami za kolana.
-Cholera.- Szepnąłem.
Drzwi się otworzyły, a ja od razu wpadłem do przedpokoju zdejmując buty w biegu, olewając już kurtkę czy nawet przywitanie.
Wpadłem do pokoju Haruki.

Spała. Ale poduszka była cała mokra, nie mówiąc o jej twarzy, po której lizała ją Kira. Zasyczała na mnie, gdy szybko zrzuciłem ją z łóżka, przy okazji drapiąc mnie po ręce.
-Haruka… Boże, Haruka…- Przyłożyłem swoje czoło do jej czoła, gdy otworzyła oczy. Z moich oczu poleciały łzy.
-Yuu-kun?- Przytuliłem ją do siebie mocno.

-Nigdy więcej nie rób mi czegoś takiego!
-Przepraszam… Przepraszam!


piątek, 23 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 7

Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Kompletnie zapomniałam, o udostępnieniu opowiadania! Przepraszam!


************************


7.Bum. Wielkie Bum. I bolesne.

Jest już po przerwie zimowej i właśnie idę pierwszy dzień do szkoły. Trzeci semestr. Po wakacjach pójdę już do ostatniej klasy. Muszę przyznać, że nieco się boję. Tym bardziej, że moje urodziny zbliżają się wielkimi krokami.
-Haru-chan!- Obejrzałam się. Chociaż nawet nie musiałam.
-Dzień dobry Masa-kun.
Zatrzymał się zdziwiony po czym się roześmiał.
-Jesteś pierwszą osobą która potrafi mnie odróżnić od Y.
-Y?
-Yuu. Kiedyś go tak nazywałem.
-Dość pomysłowe według mnie.- Dołączył do mnie i szliśmy tak ramię w ramię. Yuu-kun się rozchorował, więc obiecałam, że przyniosę mu notatki.
A mówiłam mu, żeby się przykrył kołdrą u pielęgniarki. Przyniosłam mu strój na zmianę, ale to i tak nic nie da, kiedy nie jest ciepło. Tym bardziej, że u pielęgniarki są otwarte okna.
-A mi zawsze mówili, że mam beznadziejne pomysły na przezwiska. A! Słyszałem, że podobno jesteś artystką.
-Czasami sobie rysuję w zeszycie i tyle.
-Będę mógł zobaczyć?
Dziwnie się z tym czuję. Nikt nigdy nie przeglądał moich rysunków. Nawet Yuu-kun. Przyzwyczaił się, że są dla mnie jak pamiętnik.
-Nie wiem. Może kiedyś. Dlaczego ty i Yuu-kun tak się nienawidzicie?
-He?! To ty nic nie wiesz?!
Byłam pewna, że nade mną latają znaki zapytania.
-Yuu-kun…
Nagle mój telefon wydarł się w niebogłosy. Boże, Yuu! Ja cię zabiję!
Spojrzałam na wyświetlacz. Któż inny niż Yuu-kun?
-Moshi, Moshi?
-Dzień dobry Haruka-chan!- Widziałam, że się szczerzy.
-Dzień dobry Yuu-kun. Mam nadzieję, że bierzesz leki które ci przyniosłam?
Po drugiej stronie zapadła głucha cisza.
-J-jasne, że biorę… Tak, tak!
-Ta, jasne. Leżą u ciebie na komodzie. Bierz jedną po śniadaniu, obiedzie i kolacji. Jasne?
-Dobrze, dobrze. Dzieje się coś ciekawego?
-Na razie nawet nie doszłam do szkoły.
-Idziesz z kimś?
-Z Masa-kunem.
Może powinnam go okłamać, że idę sama? Usłyszałam jak coś pękło. Chyba jakaś szklanka.
-Yuu? Wszystko w porządku?
-Dlaczego z nim idziesz?
-O co ci chodzi… ej! Oddaj!- Masa-kun wyrwał mi telefon.
-Dzień doberek! Jak tam zdróweczko kuzynie?
Bałam się, tym bardziej, że nie słyszałam co mówi Yuu-kun.
-Ojejku, może się czymś podtrułeś? Nie wiem, może zjadłeś coś przeterminowanego?
-Masa-kun!- Krzyknęłam. Chyba wiedział, że to bolesny temat dla Yuu-kuna.- Przestań! Oddaj mi telefon! Natychmiast!
-Hę? Jasne. Może powinienem cię odwiedzić? Przyniosę coś, czym się nie otrujesz?
-Powiedziałam, abyś oddał mi telefon. Już.- Zniżyłam głos. Jestem na skraju wściekłości, a on nie chce zobaczyć jak się wściekam.
Zauważyłam, że włosy stanęły mu dęba. Wyciągnęłam rękę.
-Dobrze Haruka, j-już daję.- Podał mi szybko telefon, a ja znowu wróciłam do rozmowy z Yuu-kunem, który był istotnie wściekły.
-Yuu-kun? Leżysz pod kołdrą prawda?
-Ten sukinkot…
-Mówiłeś, że będziesz robił co ci karzę. Leżysz pod kołdrą?- Chwila ciszy.
-Leżę.
-I dobrze. Najlepiej jak się prześpisz. Muszę kończyć, jestem pod szkołą. Zadzwonię do ciebie na przerwie na lunch.
Rozłączyłam się i byłam gotowa na lekcje.

*Wiesz co? Myślę, że osoby które podcinają sobie żyły i popełniają samobójstwa, to anioły. Anioły które chcą wrócić do nieba.*

Zauważyłam, że na każdym kroku towarzyszy mi Masa-kun, co zaczęło mnie trochę irytować. Dziwne było też, że zawsze towarzyszył mi Yuu-kun, a teraz strasznie doskwierał mi jego brak. Jakbym była na odwyku narkotykowym.
To było bardzo dziwne.
Dziwniejsze było to, ze notowałam niemal wszystko co powiedział nauczyciel, byle tylko Yuu-kun wiedział co i jak.
Zgodnie z obietnicą zadzwoniłam do niego na przerwie na lunch i w jednej ręce trzymając pałeczki, a w drugiej telefon. Masa-kuna sprzedałam po drodze jakimś dziewczynom które go właśnie oblegały.
-Halo?- Odezwał się jakiś senny głos.
-Przepraszam, obudziłam cię Yuu?
-Haruka!- Głos od razu się rozpromienił.- Już się bałem, że nie zadzwonisz.
-Przecież obiecałam, że zadzwonię. Co tam? Czujesz się nieco lepiej?
-Jak słyszę ciebie to czuję, że mi się robi lepiej.- Moje policzki lekko obrały sobie cel za zdobycie czerwonego koloru.
-Lizus.- Mruknęłam pod nosem.
-Może. Nie ma tego dupka w pobliżu?
-Nie. Sprzedałam go jakimś dziewczynom po drodze. Były wniebowzięte.- Uśmiechnęłam się pod nosem, a Yuu-kun się roześmiał.
-No i dobrze.
-Mogę się o coś spytać?
-Jasne. O co chodzi?
-Dlaczego wy dwoje tak się nienawidzicie?
Po drugiej stronie zapadła cisza, a potem Yuu-kun westchnął.
-Nie mogę powiedzieć.
-Dobrze. Ufam ci.
Właśnie wtedy zabrzmiał dzwonek.
-Muszę kończyć. Zobaczymy się potem?
-Jasne. Czekam na ciebie u siebie.- Czułam, że uśmiechnął się na te słowa. Też się uśmiechnęłam.

*Gówno. Ten świat to wielkie gówno. Gówno, w którym czasem jest ładnie. I tyle*

Uciekłam przed Masa-kunem, ponieważ wiedziałam, że Yuu-kun byłby zły.
Ale o co tu chodzi? Czemu oni tak bardzo się nienawidzą? Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Martwię się. O Yuu i Masahiko. Ale także o siebie.
Nieznacznie jestem w to zaplątana. Nie wiem jakim cudem, ale jestem. I to mnie nieco przeraża. Tak, jestem przerażona.
Ta, która nie odczuwa emocji. Chociaż, nie. Tamta Haruka umarła wraz z samotnością jaka ją otaczała. Ja jestem nową Haruką.
Zatrzymałam się gwałtownie. Od kiedy jestem taka… szczęśliwa?
Jestem szczęśliwa, bo co? Bo jestem nowa Haruką? Bo mam Yuu-kuna?
Nagle moje serce zabiło nieco szybciej. Przyłożyłam pięść do klatki piersiowej. Ostatnio tak mam. Nie wiem, dlaczego. Może to jakaś choroba?
Chciałam iść dalej, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. Szybko odwróciłam głowę, ale ktoś rzucił mną o ścianę. Jęknęłam, gdy moje plecy gwałtownie spotkały się z ścianą budynku.
-Co…?!- Otaczali mnie jacyś mężczyźni. Na oko od 15 do 25 lat.
-Nie powinna panienka tędy tak przechodzić.- Zaśmiał się jeden, delikatnie podnosząc moją spódnicę. Kopnęłam go z całej siły w krocze.
Krzyknął i upadł trzymając się za krocze. Reszta tylko się zaśmiała.
-Przynajmniej ma charakterek. To dodaje ci jeszcze więcej uroku…- Jakiś chłopak mnie unieruchomił i zaczął się nade mną nachylać.- Nie ruszaj się, a może nie będzie bolało.
Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. On zatkał mi usta dłonią. Miał strasznie silny uścisk, aż z oczu poleciały mi łzy.
Ugryzłam go mocno w rękę. Odskoczył zaskoczony.
-Yuu!- Zaczęłam uciekać, ale złapali mnie za ramię i powalili na ziemię. Zaczęli dotykać moich ud. Wrzasnęłam w niebogłosy, ale  jeden zdążył zatkać mi usta. Byłam bezsilna.
Nie ma nic gorszego od uczucia bezsilności. Zamknęłam oczy, płacząc.
Usłyszałam, jakiś jęk i wrzaski.
-Yuu-kun…- Wymamrotałam zalewając się łzami ulgi.

©©©

-Naprawdę musicie mieć jaja by mnie tak wkurwić.- Kopnąłem jednego w twarz czując, że właśnie złamałem mu nos. Następny oberwał pięścią w twarz, po czym w krocze. Niestety, oberwałem także.
W gimnazjum byłem niezłym chuliganem. I właśnie czuję, że to mi się to bardzo opłaciło.
Haruka leżała na ziemi płacząc. Podniosłem ją na ręce, a ona tylko się wtuliła.

-Następnym razem wykastruję was do samej dupy, jasne?- Rzuciłem im wściekłe spojrzenie. Oni tylko się cofnęli, podtrzymując chłopaków, którzy oberwali.
Odszedłem z Haruką na rękach. Ona tylko płakała. Przytuliłem ją do siebie.
-No już. Spokojnie. Jestem tu.
-Tak bardzo się bałam…- Znowu zaczęła płakać.
-Już nie masz się czego bać. Wiem, że jesteś silna.
Kiwnęła głową. I tylko się o mnie opierała.
-Może już pójdę sama… jestem strasznie ciężka…
-Zamknij się.- Powiedziałem i ucałowałem ją w czubek głowy, ignorując wyczyniania mojego serca.- Mam nadzieję, że nie dostanę ochrzanu za nie wypełnianie poleceń? A złamałem wszystkie.

-Debil.- Mruknęła chowając twarz w mojej bluzie. Ja tylko się uśmiechałem.

poniedziałek, 19 września 2016

Nie dam rady

Nie daję rady publikować we wtorki, ponieważ mam latanego jak już chyba mówiłam (pisałam) więc przekładam z wtorku na poniedziałek. Coś na polepszenie tych durnych poniedziałków ;) Kto je lubi? Ja od razu mówię - nie. Myślę, żeby zrobić coś w stylu 10 Faktów O Mnie, więc piszcie, co chcecie o mnie widzieć, ja postaram się na wszystko odpowiedzieć. Kto wie, może dam jeszcze jakieś bonusy ze swojego życia? :)

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 6

6. Bardzo dziwny jest ten świat

Nie wiem czemu, nagle większość ludzi chciała się ze mną przyjaźnić. Ale ja nie chcę się z nikim przyjaźnić. Potem dowiedziałam się dlaczego.
Mei-chan została wyrzucona z elity. Samorząd dowiedział się, że próbowała mnie zabić na pasach z zazdrości o Yuu-kuna.
Już od początku wiedziałam, że to ona chciała się mnie pozbyć. Postanowiłam, że nie wytoczę jej procesu.
-Jesteś pewna? W końcu chciała cię zabić.
-Myślę, że dostała wystarczającą nauczkę jak wyrzucenie z elity i prace społeczne.- Powiedziałam przeglądając jakąś książkę. Chyba od japońskiego.
Yuu-kun tylko westchnął.
-Jak chcesz. Ja bym ją zgłosił.
Wróciłam do domu, a ciotka od razu zaczęła mnie przepraszać i odwołała swoje słowa.
Tak jakby to miało jakiś wpływ na moje działania.
Był 17 grudnia. Widać, ze wszyscy już czekają na przerwę zimową, nawet nauczyciele są rozproszeni i przeważnie gapią się przez okno, nawet Wrona (nauczycielka od matematyki. Razem z Yuu-kunem wymyśliliśmy jej taką ksywkę).
Nagle dnia 18 grudnia nauczycielka powiedziała, iż będziemy mieli nowego kolegę w klasie. Dziewczyny od razu zaczęły między sobą szeptać, a ja podniosłam rękę.
-Tak, Haruka?
-Możemy poznać jego imię i nazwisko?
-O-oczywiście! Nazywa się…- Babka poszperała w papierach, a w klasie było cicho jak makiem zasiał.- O! Mam! Będzie nazywał się Shinko Masahiko.
Yuu-kun wstał gwałtownie przewracając krzesło i wyszedł z klasy trzaskając drzwiami.
-Pójdę po niego.
-D-dobrze idź. Może źle się poczuł…- Mruknęła nauczycielka sama do siebie.
Zima nie była prawdziwą zimą, ponieważ za oknem lało jak z cebra, a ja chodziłam po szkole i rozglądałam się za Yuu-kunem.
Nie chciałam za bardzo przeszkadzać w lekcjach, dlatego nie krzyczałam.
Z nudów wyjrzałam przez okno. Zauważyłam, że Yuu-kun siedzi sam na deszczu więc chwyciłam jakąś bluzę i szybko wybiegłam na dwór.
-Yuu-kun… Chodźmy na lekcje…- Złapałam go za rękę i lekko pociągnęłam.

-Eh?- Dopiero zorientował się, że tu jestem.
-Yuu-kun.
-Przepraszam. Musiałem cię zmartwić.- Uśmiechnął się przepraszająco.
-Zmartwisz mnie jak się rozchorujesz. Chodź do pielęgniarki powiesz, że wymiotowałeś w toalecie.
Ten tylko dał się karnie poprowadzić do pielęgniarki.

*Bo najlepszy przyjaciel to taki, gdy będzie przy tobie nawet jak powiesz mu „Zostaw mnie”*

Dnia 19 grudnia zaczął padać w końcu śnieg. I właśnie wtedy do naszej szkoły dołączył Shinko-san.
Powiedziałabym, że to była niemal śnieżyca. Wiał silny wiatr i śnieg padał jak szalony.
-Matka Natura ma szalone pomysły.- Mruknęłam wyglądając przez okno na korytarzu szkolnym. Yuu-kun musiał pobiec rozdzielić jakąś bójkę.
-Rzeczywiście. Ale to tylko dodaje jej uroku, nie sądzisz?- Jakiś chłopak podszedł do mnie i także wyjrzał przez okno.

-Możesz mi pokazać gdzie jest klasa E? Kiepsko mi idzie na razie z rozróżnianiem korytarzy.
Lekko pokrył się rumieńcem. Opisałabym go jednym słowem – klon Yuu-kuna. Różnił się tylko kształtem szczęki i ledwo zauważalnie kolorem włosów. Miał je lekko jaśniejsze w odcieniu blond.
Niby oficjalnie zostało zdjęte ze mnie mienie „przeklętej” nadal nie za bardzo udzielałam się do ludzi.
Odwróciłam od niego wzrok i na powrót zaczęłam gapić się w okno.
-Za tobą.
-He? HE?!- Obejrzał się. Rzeczywiście – jak wół pisało klasa II E.- Jestem aż tak ślepy i tępy…?
Niemal widziałam dookoła niego aurę załamania.
-Nie wiem. Może.- Nie jestem najlepsza w pocieszaniu. Ale najbardziej się zdziwiłam, że podziałało.
-Okej, może to nie na pewno! Jej! Dzięki…?
-Monotani Haruka.
-Haru-chan!
H-Haru-chan?
-Ja jestem…
-Shinko-san. Miło poznać. Chodzimy razem do klasy.- Uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Mów mi po prostu Masa-kun.
-Ale czy Masa, to jest w ogóle inne imię?
-Oj tam! Ja lubię tamte imię.
-D-dobrze Masa-kun.
-Haruka-chan?
Spojrzałam w stronę korytarza. Na środku stał wściekły Yuu-kun. Może nie tyle co wściekły, co był przerażający.
Przeszły mnie ciarki, do tego stopnia, że zadrżałam.
-I co Yuu-kun? Udało się ich pogodzić?- Liczyłam na rozluźnienie reakcji, ale zobaczyłam, że Masa-kun ma też podobny wzrok z tą różnicą, że się uśmiechał. Przerażającym uśmiechem.
-Witaj kuzynie. Jak się miewasz?- Wycedził. Szybko odwróciłam głowę w stronę Yuu-kuna.
Kuzynie?
-Haruka, chodź tu. Szybko.- Powiedział. Masa-kun złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-A może ona chce zostać tutaj? Co Haru-chan?
Jak to się stało? Jak trafiłam do strefy cienia?
Włączyłam tryb złej Haruki.
-Puścisz mnie w końcu?- Masa-kun od razu mnie puścił zaskoczony.- Dziękuję. Jeżeli macie zamiar się bić, to nie na terenie szkoły. Nie mam zamiaru mieć dyrektora na karku, jasne?
Zagrzmiałam. Obydwoje patrzyli się na mnie zdziwieni, a ja tylko otworzyłam gwałtownie drzwi do klasy, która była pusta i głośno nimi trzasnęłam, do tego stopnia, że aż zadrżały.
Potem głośno westchnęłam i usiadłam do ławki.
©©©
-Co ty tutaj robisz?- Wycedziłem gdy Haruka zniknęła za drzwiami. Nie wiedziała co ma zrobić więc przybrała złą maskę.
I Chwała Bogu.
-Jak to co? Postanowiłem przestać kształcić się w domu i będę chodził do szkoły.
-Dlaczego zaniżyłeś sobie wiek? Wiadomo, że masz 18 lat.
-Nie-e-e! Mam tak naprawdę 17 lat, tylko rodzice zmienili mi datę urodzenia. Dzięki temu jestem częściowo pełnoletni.
-Dlaczego akurat ta szkoła?- Byłem wściekły. Przez niego omal nie wylądowałem w więzieniu.
-Dlaczego? Bo jest dobra i mi się spodobała, kuzynie.
-Nie nazywaj mnie tak.- Warknąłem i już miałem zamiar wejść do klasy, gdy złapał mnie za ramię.
-Haru-chan jest dla ciebie ważna, prawda? Tylko przez przypadek jej nie zabij jak moją matkę i babcię.
Zamachnąłem się na niego pięścią, ale odskoczył.
-Nie zabiłem ich.
-Ale wszystkie dowody wskazywały na ciebie. Pamiętaj, że oni nadal cię obserwują.
-Zamknij się!
Wszedłem szybko do klasy zamykając drzwi. Zobaczyłem, że Haruka leży na ławce z zamkniętymi oczami. Spała.
Ukucnąłem obok niej i wbrew własnej woli zacząłem się na powrót uśmiechać.


-Damy radę, nie Haruka?- Powiedziałem cicho i pocałowałem ją w czubek głowy.