poniedziałek, 19 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 6

6. Bardzo dziwny jest ten świat

Nie wiem czemu, nagle większość ludzi chciała się ze mną przyjaźnić. Ale ja nie chcę się z nikim przyjaźnić. Potem dowiedziałam się dlaczego.
Mei-chan została wyrzucona z elity. Samorząd dowiedział się, że próbowała mnie zabić na pasach z zazdrości o Yuu-kuna.
Już od początku wiedziałam, że to ona chciała się mnie pozbyć. Postanowiłam, że nie wytoczę jej procesu.
-Jesteś pewna? W końcu chciała cię zabić.
-Myślę, że dostała wystarczającą nauczkę jak wyrzucenie z elity i prace społeczne.- Powiedziałam przeglądając jakąś książkę. Chyba od japońskiego.
Yuu-kun tylko westchnął.
-Jak chcesz. Ja bym ją zgłosił.
Wróciłam do domu, a ciotka od razu zaczęła mnie przepraszać i odwołała swoje słowa.
Tak jakby to miało jakiś wpływ na moje działania.
Był 17 grudnia. Widać, ze wszyscy już czekają na przerwę zimową, nawet nauczyciele są rozproszeni i przeważnie gapią się przez okno, nawet Wrona (nauczycielka od matematyki. Razem z Yuu-kunem wymyśliliśmy jej taką ksywkę).
Nagle dnia 18 grudnia nauczycielka powiedziała, iż będziemy mieli nowego kolegę w klasie. Dziewczyny od razu zaczęły między sobą szeptać, a ja podniosłam rękę.
-Tak, Haruka?
-Możemy poznać jego imię i nazwisko?
-O-oczywiście! Nazywa się…- Babka poszperała w papierach, a w klasie było cicho jak makiem zasiał.- O! Mam! Będzie nazywał się Shinko Masahiko.
Yuu-kun wstał gwałtownie przewracając krzesło i wyszedł z klasy trzaskając drzwiami.
-Pójdę po niego.
-D-dobrze idź. Może źle się poczuł…- Mruknęła nauczycielka sama do siebie.
Zima nie była prawdziwą zimą, ponieważ za oknem lało jak z cebra, a ja chodziłam po szkole i rozglądałam się za Yuu-kunem.
Nie chciałam za bardzo przeszkadzać w lekcjach, dlatego nie krzyczałam.
Z nudów wyjrzałam przez okno. Zauważyłam, że Yuu-kun siedzi sam na deszczu więc chwyciłam jakąś bluzę i szybko wybiegłam na dwór.
-Yuu-kun… Chodźmy na lekcje…- Złapałam go za rękę i lekko pociągnęłam.

-Eh?- Dopiero zorientował się, że tu jestem.
-Yuu-kun.
-Przepraszam. Musiałem cię zmartwić.- Uśmiechnął się przepraszająco.
-Zmartwisz mnie jak się rozchorujesz. Chodź do pielęgniarki powiesz, że wymiotowałeś w toalecie.
Ten tylko dał się karnie poprowadzić do pielęgniarki.

*Bo najlepszy przyjaciel to taki, gdy będzie przy tobie nawet jak powiesz mu „Zostaw mnie”*

Dnia 19 grudnia zaczął padać w końcu śnieg. I właśnie wtedy do naszej szkoły dołączył Shinko-san.
Powiedziałabym, że to była niemal śnieżyca. Wiał silny wiatr i śnieg padał jak szalony.
-Matka Natura ma szalone pomysły.- Mruknęłam wyglądając przez okno na korytarzu szkolnym. Yuu-kun musiał pobiec rozdzielić jakąś bójkę.
-Rzeczywiście. Ale to tylko dodaje jej uroku, nie sądzisz?- Jakiś chłopak podszedł do mnie i także wyjrzał przez okno.

-Możesz mi pokazać gdzie jest klasa E? Kiepsko mi idzie na razie z rozróżnianiem korytarzy.
Lekko pokrył się rumieńcem. Opisałabym go jednym słowem – klon Yuu-kuna. Różnił się tylko kształtem szczęki i ledwo zauważalnie kolorem włosów. Miał je lekko jaśniejsze w odcieniu blond.
Niby oficjalnie zostało zdjęte ze mnie mienie „przeklętej” nadal nie za bardzo udzielałam się do ludzi.
Odwróciłam od niego wzrok i na powrót zaczęłam gapić się w okno.
-Za tobą.
-He? HE?!- Obejrzał się. Rzeczywiście – jak wół pisało klasa II E.- Jestem aż tak ślepy i tępy…?
Niemal widziałam dookoła niego aurę załamania.
-Nie wiem. Może.- Nie jestem najlepsza w pocieszaniu. Ale najbardziej się zdziwiłam, że podziałało.
-Okej, może to nie na pewno! Jej! Dzięki…?
-Monotani Haruka.
-Haru-chan!
H-Haru-chan?
-Ja jestem…
-Shinko-san. Miło poznać. Chodzimy razem do klasy.- Uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Mów mi po prostu Masa-kun.
-Ale czy Masa, to jest w ogóle inne imię?
-Oj tam! Ja lubię tamte imię.
-D-dobrze Masa-kun.
-Haruka-chan?
Spojrzałam w stronę korytarza. Na środku stał wściekły Yuu-kun. Może nie tyle co wściekły, co był przerażający.
Przeszły mnie ciarki, do tego stopnia, że zadrżałam.
-I co Yuu-kun? Udało się ich pogodzić?- Liczyłam na rozluźnienie reakcji, ale zobaczyłam, że Masa-kun ma też podobny wzrok z tą różnicą, że się uśmiechał. Przerażającym uśmiechem.
-Witaj kuzynie. Jak się miewasz?- Wycedził. Szybko odwróciłam głowę w stronę Yuu-kuna.
Kuzynie?
-Haruka, chodź tu. Szybko.- Powiedział. Masa-kun złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-A może ona chce zostać tutaj? Co Haru-chan?
Jak to się stało? Jak trafiłam do strefy cienia?
Włączyłam tryb złej Haruki.
-Puścisz mnie w końcu?- Masa-kun od razu mnie puścił zaskoczony.- Dziękuję. Jeżeli macie zamiar się bić, to nie na terenie szkoły. Nie mam zamiaru mieć dyrektora na karku, jasne?
Zagrzmiałam. Obydwoje patrzyli się na mnie zdziwieni, a ja tylko otworzyłam gwałtownie drzwi do klasy, która była pusta i głośno nimi trzasnęłam, do tego stopnia, że aż zadrżały.
Potem głośno westchnęłam i usiadłam do ławki.
©©©
-Co ty tutaj robisz?- Wycedziłem gdy Haruka zniknęła za drzwiami. Nie wiedziała co ma zrobić więc przybrała złą maskę.
I Chwała Bogu.
-Jak to co? Postanowiłem przestać kształcić się w domu i będę chodził do szkoły.
-Dlaczego zaniżyłeś sobie wiek? Wiadomo, że masz 18 lat.
-Nie-e-e! Mam tak naprawdę 17 lat, tylko rodzice zmienili mi datę urodzenia. Dzięki temu jestem częściowo pełnoletni.
-Dlaczego akurat ta szkoła?- Byłem wściekły. Przez niego omal nie wylądowałem w więzieniu.
-Dlaczego? Bo jest dobra i mi się spodobała, kuzynie.
-Nie nazywaj mnie tak.- Warknąłem i już miałem zamiar wejść do klasy, gdy złapał mnie za ramię.
-Haru-chan jest dla ciebie ważna, prawda? Tylko przez przypadek jej nie zabij jak moją matkę i babcię.
Zamachnąłem się na niego pięścią, ale odskoczył.
-Nie zabiłem ich.
-Ale wszystkie dowody wskazywały na ciebie. Pamiętaj, że oni nadal cię obserwują.
-Zamknij się!
Wszedłem szybko do klasy zamykając drzwi. Zobaczyłem, że Haruka leży na ławce z zamkniętymi oczami. Spała.
Ukucnąłem obok niej i wbrew własnej woli zacząłem się na powrót uśmiechać.


-Damy radę, nie Haruka?- Powiedziałem cicho i pocałowałem ją w czubek głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz