czwartek, 8 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 3

3. Nie znasz dnia ani godziny


Wszyscy w szkole zauważyli, że nieco się zmieniłam. Nie rozmawiałam z Mei-chan – to po pierwsze. Zaprzyjaźniłam się Yuu-kun – to po drugie. Pozwalałam mu mówić do siebie Haruka-chan i ja nazywałam go po imieniu – to po trzecie.
Minęły gdzieś trzy tygodnie od przybycia do naszej szkoły Nagai Yuu. Od tygodnia jesteśmy przyjaciółmi. Od niemal trzech tygodni Mei-chan i ja nie rozmawiamy. Raz rzuciła tylko uwagę o samochodzie.
-Szkoda, że cię nie potrącił ten samochód.
-Skąd wiesz o samochodzie?- Zapytałam przestając szkicować. Wstałam, a w klasie zapadła cisza. Mei była ode mnie wyższa, ale skuliła się, przez co byłyśmy niemal równe.- Nikomu nic o tym nie mówiłam. A zwłaszcza tobie.
-Plotki.- Pisnęła.
-Nikogo przy tym nie było, poza Yuu-kunem.- Zrozumiała, że sama wykopała sobie grób.
Zadzwonił dzwonek, a Yuu porwał z mojej ławki szkice i notatki.
-Zaraz cię kopnę! Oddaj!
-Ha, ha! Jasne, zawsze mi tak grozisz!
-Ty…
Oddał mi wszystko na pół minuty zanim przyszedł nauczyciel.
Lekcja była nieco nudna, a ja byłam zmęczona, ponieważ jeden z kotów nie dawał mi spokoju przez dwie noce, więc zasnęłam.


Yuu-kun znowu mi pomógł. Jak ja mogę mu pomóc? Chociaż jeden raz.
-Ulubiona piosenka?- Zapytał się mnie.
-Kagamine Rin – Toumei Elegy.
-Okej, muszę przyznać, że się nie spodziewałem.
-Jestem nieprzewidywalna, co?- Uśmiechnęłam się.
Znajdowaliśmy się pod szkołą. Byłam nadal zmęczona więc opadłam się twarzą o jego plecy.


-Musisz więcej sypiać.
-Powiedz to moim kotom.- Wymruczałam w jego sweter. Była taka zmęczona, a Yuu-kun był taki ciepły…
-Masz koty?
-Yhy. Cztery. Naprawdę tylko jeden jest mój, reszt jest ciotki. Jeszcze sprowadziła do domu jednego. To ten diabeł wcielony. Nie mogę przez niego spać.
-A jak ma na imię?
-Diablo.
-No czego się spodziewać.- Zaśmiał się cicho.
-Dobra, chodźmy już. Długo nie postoję.

*Najlepiej jak fałszywi ludzie sami przestają z tobą rozmawiać. To tak, jakby śmieci same się wynosiły.*
Zdrzemnęłam się gdzieś z trzy, cztery godziny. Po drzemce wzięłam gdzieś półgodzinną kąpiel i zrobiłam sobie herbatę. Nie ma co, jest jesień.
Wyjrzałam przez balkon i zobaczyłam, że Yuu-kun patrzy się w gwiazdy.
Otworzyłam drzwi balkonowe i postawiłam nogę na zimnych płytkach, by usiąść na krześle po turecku. Kira przyszła za mną na balkon i wskoczyła mi na kolana.
-Yuu-kun!- Zawołałam cicho i pomachałam ręką. Chłopak mnie usłyszał i z uśmiechem odmachał.
-Haruka-chan! Widziałaś gwiazdy?!
Spojrzałam w gorę i zaparło mi dech w piersiach.


Niebo było piękne. Słońce jeszcze puszczało parę promieni, dlatego niektóre chmury miały różowe kontury.
-Niesamowite…-Szepnęłam, gdy rozległo się głośne miauknięcie. To Kira domagała się pieszczot. Pogłaskałam ją odruchowo po głowie.

Obydwoje patrzyliśmy na niebo przez nawet kilka godzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz