3. Nie znasz dnia ani godziny
Wszyscy w szkole zauważyli, że nieco się zmieniłam.
Nie rozmawiałam z Mei-chan – to po pierwsze. Zaprzyjaźniłam się Yuu-kun – to po
drugie. Pozwalałam mu mówić do siebie Haruka-chan i ja nazywałam go po imieniu
– to po trzecie.
Minęły gdzieś trzy tygodnie od przybycia do naszej
szkoły Nagai Yuu. Od tygodnia jesteśmy przyjaciółmi. Od niemal trzech tygodni
Mei-chan i ja nie rozmawiamy. Raz rzuciła tylko uwagę o samochodzie.
-Szkoda, że cię nie potrącił ten samochód.
-Skąd wiesz o samochodzie?- Zapytałam przestając
szkicować. Wstałam, a w klasie zapadła cisza. Mei była ode mnie wyższa, ale skuliła
się, przez co byłyśmy niemal równe.- Nikomu nic o tym nie mówiłam. A zwłaszcza
tobie.
-Plotki.- Pisnęła.
-Nikogo przy tym nie było, poza Yuu-kunem.-
Zrozumiała, że sama wykopała sobie grób.
Zadzwonił dzwonek, a Yuu porwał z mojej ławki szkice
i notatki.
-Zaraz cię kopnę! Oddaj!
-Ha, ha! Jasne, zawsze mi tak grozisz!
-Ty…
Oddał mi wszystko na pół minuty zanim przyszedł
nauczyciel.
Lekcja była nieco nudna, a ja byłam zmęczona,
ponieważ jeden z kotów nie dawał mi spokoju przez dwie noce, więc zasnęłam.
Yuu-kun znowu mi pomógł. Jak ja mogę mu pomóc?
Chociaż jeden raz.
-Ulubiona piosenka?- Zapytał się mnie.
-Kagamine Rin – Toumei Elegy.
-Okej, muszę przyznać, że się nie spodziewałem.
-Jestem nieprzewidywalna, co?- Uśmiechnęłam się.
Znajdowaliśmy się pod szkołą. Byłam nadal zmęczona
więc opadłam się twarzą o jego plecy.
-Musisz więcej sypiać.
-Powiedz to moim kotom.- Wymruczałam w jego sweter.
Była taka zmęczona, a Yuu-kun był taki ciepły…
-Masz koty?
-Yhy. Cztery. Naprawdę tylko jeden jest mój, reszt
jest ciotki. Jeszcze sprowadziła do domu jednego. To ten diabeł wcielony. Nie
mogę przez niego spać.
-A jak ma na imię?
-Diablo.
-No czego się spodziewać.- Zaśmiał się cicho.
-Dobra, chodźmy już. Długo nie postoję.
*Najlepiej jak fałszywi ludzie sami przestają
z tobą rozmawiać. To tak, jakby śmieci same się wynosiły.*
Zdrzemnęłam się gdzieś z trzy, cztery godziny. Po
drzemce wzięłam gdzieś półgodzinną kąpiel i zrobiłam sobie herbatę. Nie ma co,
jest jesień.
Wyjrzałam przez balkon i zobaczyłam, że Yuu-kun
patrzy się w gwiazdy.
Otworzyłam drzwi balkonowe i postawiłam nogę na
zimnych płytkach, by usiąść na krześle po turecku. Kira przyszła za mną na
balkon i wskoczyła mi na kolana.
-Yuu-kun!- Zawołałam cicho i pomachałam ręką.
Chłopak mnie usłyszał i z uśmiechem odmachał.
-Haruka-chan! Widziałaś gwiazdy?!
Spojrzałam w gorę i zaparło mi dech w piersiach.
Niebo było piękne. Słońce jeszcze puszczało parę
promieni, dlatego niektóre chmury miały różowe kontury.
-Niesamowite…-Szepnęłam, gdy rozległo się głośne
miauknięcie. To Kira domagała się pieszczot. Pogłaskałam ją odruchowo po
głowie.
Obydwoje patrzyliśmy na niebo przez nawet kilka godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz