wtorek, 13 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 4

4. Śmierć jest bolesna, dla jeszcze żyjących.


Niemal gdziebym nie poszła, towarzyszył mi Yuu-kun. Mówiłam mu, żeby rozmawiał też z innymi.
-Tak naprawdę, znam tylko ciebie i Taro- kun.
-Patrzcie, a taki popularny.- Mruknęłam pod nosem.
Więc naturalnie, że moje bystra kobieca intuicja natychmiast wyczuła zmianę u Yuu-kuna. Siedział z dala ode mnie, uśmiech był wymuszony i nagle miliony dziewczyny zaczęły go oblegać dookoła, pomimo tego, że był dość długo ignorowany.
-Yuu-kun, stało się coś?- Zapytałam go podczas ostatniej przerwy.
-Nie, a co miało się stać?- Sztuczny uśmiech. Za często to widzę.
-Okej, po prostu dziwnie wyglądasz.- Odeszłam od niego.
Więc muszę znaleźć informacje sama.
Zauważyłam trzyosobową grupkę dziewczyn plotkujących przy drzwiach. Podeszłam do nich.
-Cześć.- Powiedziałam. Dwie dziewczyny natychmiast odeszły, a jedna już miała odejść, ale złapałam ja za nadgarstek.
-Możesz powiedzieć co się dzieje z Yuu-kunem? Proszę.- Powiedziałam mocno trzymając ją za nadgarstek.
-Napiszę ci na kartce, znajdziesz ją u siebie w szafce na buty.- Puściłam ją. Trzymam cię za słowo, pomyślałam.

„Jeżeli się cofasz to tylko po to, by wziąć rozbieg”

Yuu-kun chciał wracać dzisiaj sam, co jak najbardziej mnie zmartwiło. Byłam przeszczęśliwa, kiedy w końcu dobrałam się do swojej szafki z butami i niemal wyrwałam drzwiczki.
W środku była karteczka.
„Zmarła mu babcia. Została otruta. Jesteś jego przyjaciółką czy nie?”
Nie wiem ile tak stałam, ale większość uczniów już poszła. Szybko trzasnęłam drzwiczkami i biegiem ruszyłam w pogoń za Yuu.
Po jakimś czasie mnie tknęło, że na pewno nie będzie go w domu. Sama wiem, jak się czułam, kiedy moi rodzice zginęli.
Z braku pomysłów poszłam na plac zabaw. I tam go spotkałam.
Siedział na płotku i płakał. Podeszłam do niego i nim zdążył podnieść głowę, objęłam go.

-W porządku. Możesz płakać.- On tylko wtulił we mnie głowę. Nie robiłam mu wyrzutów, ale czułam się nieco dziwnie, wiedząc że jakieś pierwsze lepsze dziewczyny o tym wiedzą, a mi nic nie powiedział.
-Dziękuję ci, Haruka-chan.- Sam objął mnie w pasie.
Nie mam pojęcia, ile tak staliśmy, ale słońce zdążyło już zajść za budynki.
Odsunęłam się od niego i ręką zaczęłam wycierać mu łzy. Uśmiechnęłam się wymuszanie. Ja osobiście nienawidziłam osób, które zawsze pochylały obok mnie głowę i mówiły pod nosem zamiast powitania „Biedne dziecko. Współczuje mu. Sam\a to przechodziłem\am.”
-No, już. Dosyć tych żalów.

-Czemu to się zawsze dzieje w mojej rodzinie?- Mruknął pod nosem i mocno złapał moją rękę, przykładając ją do twarzy. Tak, zarumieniłam się.
Nic nie odpowiedziałam. Bo co miałam powiedzieć? Tak naprawdę nic o nim nie wiedziałam. A mimo to uważałam go za swojego przyjaciela.
Ale czy to prawda?
-Przepraszam, Haruka-chan. Nie mogę ci jeszcze o tym powiedzieć.- Mruknął pod nosem.
Teraz była fala irytacji.
-Phi! Nagai-kun, czy ty masz pojęcie, co ja przeżywałam?- Podniósł zaskoczony wzrok.- Ja tutaj wychodzę na idiotkę, że o niczym nie mam pojęcia, a jakieś obce dziewczyny wiedzą, co się dzieje? Ty myślałeś, że ja nic nie zauważę, co?
-Ha…
-Nie przerywaj mi. Sam byłeś wściekły, że nic ci nie mówię, jak ty sam się nie odzywasz. Irytujesz się na mnie, a tylko ja jedyna, podobno przyjaciółka nic nie wiem i…
Nie dokończyłam, ponieważ gniótł mnie w uścisku.

-Yuu-kun…
-Proszę, zostańmy tak przez chwilę.- Pozwoliłam mu na to.
©©©
Byłem sam na siebie wściekły. Po pierwsze – dopuściłem do śmierci mojej babci, która jako jedyna mnie kochała i wierzyła w moją niewinność. No może jeszcze poza dziadkiem. Po drugie – nie potrafiłem tego powiedzieć Haruce-chan.
Ani o jednym, ani o drugim. Za bardzo się bałem, że mnie znienawidzi. Że będzie się mnie brzydzić i bać.
-Haruka-chan… Boję się.- Powiedziałem. Odwzajemniła uścisk.
-Spokojnie. Jestem tu. Zawsze tu będę.- Żeby to była prawda.- Chcesz u mnie dzisiaj przenocować?
-Jeżeli to nie problem.- Z ociąganiem ją puściłem. Ona natomiast chwyciła mnie za rękę.

-Idziemy?- Kiwnąłem głową. Nie potrafiłem wykrztusić ani słowa.
To tylko ze smutku. Ze złości. „Akurat” mówił mój mózg „To przez Harukę”.
 Zerknąłem w jej stronę. Mogłem ewentualnie zrzucić swoje zarumienione policzki na zimno, gdy Haruka szła ze mną za rękę, jakby nigdy nic.
W końcu doszliśmy do jej domu.
-Wróciłam!- Krzyknęła z progu z obojętną miną.
-Witaj w domu!- To wyglądało na wyuczony tekst. Brak jakichkolwiek emocji.- Długo cię nie było. Martwiłam się.

Zza ściany wyjrzała kobieta. Miała ciemnobrązowe włosy i zielone oczy, po czym można było się tylko domyślić, że Haruka jest z nią spokrewniona.
Źrenice gwałtownie jej się zwęziły, kiedy mnie dostrzegła. Wpatrywała się we mnie kilka, budzących grozę, sekund.
-Kto to?- Dobra, w życiu nie widziałem takiej przerażającej kobiety. Wyglądała jakby zaraz miała się na mnie rzucić. Kto ją spuścił z łańcucha?!
-Nagai Yuu.- Pociągnęła mnie za rękaw na górę. Za nami ruszyło jeszcze groźniejsze stado kotów.- Przerażony?
Zapytała. Kiwnąłem głową. Uśmiechnęła się lekko.
-Ona już taka jest.
Kiwnąłem głową. Rozejrzałem się po domu.
Był dość bogato ozdobiony. Nie był nowoczesny, raczej zrobiony na wzór takich drewnianych europejskich domów.
Sypialnia Haruki-chan była koloru beżowego z maźnięciami na ścianach koloru brązowego. Wyglądało to tak jakby ktoś się potknął i upuścił na ścianę farbę. Miałem także skojarzenia z lodami waniliowymi z polewą czekoladową.
-Kira, znowu będę miała sierść na łóżku.- Powiedziała podnosząc kota z łóżka i przytulając do piersi. Ten zamruczał.

-Więc to jest ta cała Kira?- Przyjrzałem się kotce.
-Tak, a reszta tej bandy to znany już Diablo, Jun, Ichi i Ken.- Koty powoli pojawiały się w progu niczym na wystawie.- Niedopieszczone bestie. Uważaj, bo się na ciebie rzucą.
-Ta.- Rzeczywiście – pogłaskałem jednego, za chwilę już wszystkie po mnie łaziły.
-Pójdę wziąć prysznic. Nie przeszkadza ci to?
-Nie, absolutnie.
Haruka wyszła z piżamą pod pachą, a ja zszedłem na dół i unikając badawczego wzroku rottweilera przeszedłem przez płot i zabrałem z domu potrzebne rzeczy i poinformowałem dziadka, co i jak. On uśmiechnął się smutno. Wiedział co czuję.
Wróciłem z rzeczami i wszedłem do pokoju Haruki.
Położyłem się na jej łóżku drapiąc Kirę za uszami.
Usłyszałem szum wody zza ściany. Pomyślałem o myjącej się Haruce – o kroplach wody spływających po jej nagim ciele…

Szybko zakryłem sobie usta i nos dłonią, zrywając się z łóżka. Boże kochany, o czym ja myślę?!
Byłem świadom, że jestem cały czerwony i nie mam na to wytłumaczenia, szybko wyszedłem na balkon. Dziękuje ci Boże, że przynajmniej jest zimno. Powiem, że długo tutaj siedziałem.
Westchnąłem.
-Nie jest ci za zimno?- Podskoczyłem, kiedy usłyszałem jak Haruka z ręcznikiem na głowie wchodzi na balkon.
-Nie. A tobie?
-Trochę.- Szybko ją objąłem – do tego stopnia, że nie zdążyła nawet krzyknąć.
-A teraz?
-Trochę lepiej…- Mruknęła pod nosem. Oparła się plecami o moją klatkę piersiową. Miała na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka.
Mi od razu było cieplej. Od jej samej bliskości.
Co się dzisiaj do diabła dzieje?! Od kiedy reaguję tak na Harukę?!
Oczywiście – jaką ją pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem na początku „Wow, ale laska”, ale teraz…
Po prostu to zignoruje. Możliwe, że to coś w stylu okresu dojrzewania.
-Pójdę się może umyję…-Mruknąłem nieco bardziej zakłopotany. Haruka kiwnęła głową.
©©©
Po raz pierwszy Yuu-kun traktował mnie z taką czułością i ostrożnością, jakbym była jajkiem. Bał się mnie stracić? Przez co?
Coś mnie tknęło. Czyżby przez jego przeszłość?
Mogłam zadać mu wiele pytań. Po co przeniosłeś się do naszej szkoły? Czego się boisz? O co się boisz? Czemu nic mi nigdy nie mówisz?
-Przyjdzie na to czas.- Mruknęłam pod nosem i poszłam przyrządzić kolacje dla siebie i Yuu-kuna.
Na dole od razu zauważyłam przechadzającą się ciotkę.
-I co mam zrobić Hiro? Haruka go spotkała. I co dalej?
Zeszłam na dół, kiedy uświadomiłam sobie, że ciotka nic więcej nie powie.
-Haruka… Czy ten chłopak zostaje u nas na noc?
-Yhy.- Zaczęłam robić omlet z ryżem.
-A ja nie mam nic do powiedzenia?
-Yhy.
Ciotka westchnęła.
-To twój chłopak?
-Przyjaciel.- Mruknęłam pod nosem.
-Od kiedy?
-Gdzieś od dwóch tygodni.
-Czemu nic mi o tym nie mówisz?
-Po co?- Chwyciłam dwa talerze i zaniosłam na górę jedzenie.
Zastałam tam Yuu-kuna bez koszuli.
Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, po czym Yuu-kun żartobliwie objął się rękami.
-Zboczeniec!- Powiedział.

-Co? To ty łazisz po moim domu, bez koszuli!- Odwróciłam się i postawiłam na biurku dwa talerze.
Yuu-kun założył koszulkę i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Nie wiedziałem, że potrafisz gotować.
-Skąd…?
-Zszedłem na dół, ponieważ cię nie było. I jak przesłuchanie?
-Jak zwykle.- Uśmiechnęłam się i podałam mu talerz. On po pierwszym kęsie wymamrotał „Dobre”.
Potem długo rozmawialiśmy, aż zasnęłam.
©©©
Ułożyłem ją delikatnie na łóżku, obok Kiry. Zacząłem się w nią dość intensywnie wpatrywać.
I zrozumiałem, że naprawdę zakochałem się w Haruce.
Cicho się nachyliłem i delikatnie złączyłem nasze wargi.

-Słodkich snów, Haruka.- Wyszeptałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz