czwartek, 29 września 2016

Watashinojinsei no (orokana) no ai - Rozdział 9

9. Nie mów hop, póki nie przeskoczysz

Wszystko wróciło do normy. Yuu-kun znowu mnie wkurzał ciągle za mną chodząc, Masa-kun kontynuował zaloty, a Aiko-san łaziła wyzyskiwana przez jakąś królową szkoły.
Ale ja… ja nadal miałam zaburzenia rytmu serca, o czym porozmawiałam z Yuu-kunem.
-Czemu nic mi nie mówiłaś?
-Ty też nie mówisz mi wielu rzeczy.- Rzuciłam półleżąc na ławce. Zamknęłam na chwilę oczy.
Poczułam, że Yuu-kun bawi się moim kosmykiem włosów.
Ostatnio przypadło mu do gustu bawienie się moimi włosami, na co mu pozwalałam, niczym rozpieszczonemu dziecku.

Co ja mam z tym Yuu.
-Jedziesz na basen?- Zapytał się mnie. Mruknęłam, co odebrał jako odpowiedź twierdzącą.
-To siedzimy razem w autokarze.- Co on taki ucieszony?
No i w końcu nadszedł ten czas. Kiedy czując pod ubraniem dwuczęściowy kostium, który podarowała mi kiedyś mama na moje 7 urodziny mówiąc: „A to przedpremierowy prezent na twoją osiemnastkę!”
Moja mama była naprawdę piękna. Ale po co o tym wspominam? Przecież i tak dawno już pożarły ją robaki. Niestety.

Yuu-kun zawołał moje imię z końca autobusu. Ruszyłam w jego stronę.
-Dzień dobry, Yuu.
-Doberek! Siadaj, czeka nas długa droga!- Park Wodny (jak się potem okazało, a nie basen) znajdował się gdzieś sto kilometrów od naszej miejscowości, więc usadowiłam się przy oknie z czym było trochę problemów.
-Żeby usiąść przy oknie musisz przejść.- Nie miał najmniejszego zamiaru mi tego ułatwić. Wygodnie usadowił się na fotelu patrząc na mnie z wyzwaniem w oczach.
Już miałam usiąść, gdy autobus nagle ruszył, przez co wylądowałam na kolanach Yuu-kuna, który odruchowo złapał mnie za biodra.
-Wszystko w porządku?- Spytał, a ja oblałam się wielkim rumieńcem.
-T-tak, dziękuję.- Szybko zeszłam z jego kolan i usiałam na siedzenie gapiąc się uporczywie w okno. W autobusie było strasznie głośno, a ja tego nienawidziłam.
-Hejka!- Masa-kun poklepał mnie z tyłu po głowie.
-Hej, gdzie z łapami!- Yuu-kun przysunął mnie szybko do siebie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, tym bardziej, że parę osób zaczęło oglądać rozwój sytuacji.
-Yuu, przesadzasz…- Mruknęłam. Chyba dopiero zobaczył o co chodzi i szybko mnie puścił cały czerwony.
-P-przepraszam.- Mruknął.
-Nic się nie stało.- Znowu zaczęłam się gapić w okno i gdy Masa-kun znowu miał mnie poklepać z całej siły po głowie, szybko przesunęłam się w stronę Yuu-kuna, a on walnął z całej siły w moją torbę. Dokładniej w metalową część *^.^*.
Wrzasnął z bólu.
-Haru-chan! Jesteś okropna!- Powiedział posłusznie siadając z powrotem na fotel. Uśmiechnęłam się szyderczo. I dobrze ci tak.
Yuu-kun wystawił rękę w geście żółwika. Odwzajemniłam gest. On też się uśmiechał z sadystycznym uśmiechem.
Haruka i Yuu vs. Masahiko. 1:0. Bum.

Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy na miejsce. Chłopacy poszli do męskiej szatni, a dziewczyny do damskiej, naturalnie. Po jakimś czasie wszystkie dziewczyny wyszły z szatni i tylko ja zostałam cała czerwona.
Nie dam rady! Nie pójdę!
Mamo, nie mogłaś kupić taki który więcej zakrywa?!
Jęknęłam i kucnęłam. Westchnęłam ciężko i podniosłam się.
-Dam radę!- Powiedziałam i całą czerwona ruszyłam do wyjścia z szatni.

©©©

Czekałem na Harukę opierając się o ściankę obok wejścia do damskiej przebieralni i modliłem, żebym aż tak bardzo się nie czerwienił jak mi się wydaje.
Westchnąłem. Ktoś puścił jakąś wesołą, skoczną muzyczkę.
-Y-Yuu-kun…- Zerknąłem w stronę wyjścia i zobaczyłem jak Haruka zerka zza ścianki.- Wstydzę się…
Roześmiałem się, chociaż nie było mi do śmiechu. Boże, boże, boże! Zaraz poleci mi krew z nosa!
-Oj, no chodź Haruka-chan!- Złapałem ją za rękę i pociągnąłem.
Zaparło mi dech w piersiach.
Haruka-chan miała na sobie dwuczęściowy kostium w kolorze zieleni (która kojarzyła mi się z lasem iglastym i częściowo oczami Haruki) z wiązanymi brzegami majtek i… jak to ująć… pomiędzy piersiami. Sporymi. Piersiami. Nawet nie wiedziałem, że Haruka ma takie duże piersi.
-Haru-chan!- Masa-kun idź do diabła!- Ale ładnie wyglądasz! Masz zamiar podrywać jakiś chłopaków?
-N-nie.- Całą czerwona schowała się za mną. Uśmiechnąłem się.
-No już, Haruka. Mamy się przecież bawić, nie?- Kiwnęła głową, więc chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę basenu, ale niestety poślizgnąłem się i wpadłem do wody, puszczając tym samym Harukę.
Stała na brzegu i przez chwilę była bardzo zdziwiona, by po chwili zaśmiać się z całej siły.
Zauważyłem, że parę chłopaków odwróciło się na dźwięk śmiechu Haruki i zaczęli nawzajem się zaczepiać i pokazywać na nią palcami lekko zarumienieni.
Po moim trupie.
Złapałem Harukę za nogę i pociągnąłem do wody. Po jakimś czasie wynurzyła się biorąc gwałtowne wdechy.
Zaśmiałem się, a ona chlapnęła mnie z całej siły wodą.
-Baka!- Krzyknęła wściekła, znowu ponawiając atak.
Pojęcia nie mam jak długo tak się chlapaliśmy, ale w końcu wyszliśmy na chwilę z wody, by zamówić coś do jedzenia.
Haruka przykryła ramiona ręcznikiem, ale mimo wszystko szła blisko mnie.
-Nadal się wstydzisz?- Zapytałem się jej. Kiwnęła głową.
-Po raz pierwszy przyjechałam na taki basen. No i założyłam kostium od mamy.- Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie.- Przedpremierowy prezent na osiemnastkę.
-Za szybko założyłaś. A właśnie, kiedy ty w ogóle masz urodziny?- Jakim cudem o tym nie wiem?!
-Urodziny? Hm… No dobra, powiem ci. 12 marca.
To gdzieś za miesiąc! O Boże, co ja mogę jej dać w prezencie?!
-Coś planujesz, prawda?- Niemal podskoczyłem na dźwięk jej głosu.
-N-nie absolutnie!- To aż tak bardzo widać?
-A ty kiedy masz urodziny?
-20 sierpnia.
-Yhy.- Kiwnęła głową. Odruchowo złapałem ją za rękę. Odwzajemniła uścisk.

Nagle zobaczyłem je. Dawne „koleżanki” z mojej szkoły, które ciągle na mnie donosiły. Podobno one także widziały, jak zabiłem ciotkę Masahiko.
To było kłamstwo. Nie zabiłem nikogo, chociaż jak znalazłem wtedy Harukę… mógłbym ich pozabijać. Tych kolesiów. Nie miałbym też nic przeciwko jakby Masa-kun na przykład wpadł pod samochód, ale… nie potrafiłbym zabić drugiego obcego człowieka, a co dopiero z rodziny.
-Haruka, może pójdziemy gdzieś indziej?- Lekko ścisnąłem jej rękę. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale pokiwała głową.
Za późno.
Jedna z dziewczyn krzyknęła, zwracając tym samym uwagę innych. Szybko pociągnąłem Harukę za sobą, do tego stopnia, że zwiało jej ręcznik z ramion.
-Yuu?! Co się dzieje?!
Nie wiem nawet jak znaleźliśmy się pod ozdobnym mostem, a cały gang przebiegł na nami po moście.
Westchnąłem.
Haruka była wściekła.

-A teraz masz się wytłumaczyć, albo nie ręczę za siebie.
-No… bo to… wiesz…- Aa! Nie żyję! Pomocy!- Dobra, to są wredne dziewczyny z mojej dawnej szkoły.
Nie poprawiłem sytuacji.
-I TYLKO DLATEGO TAK UCIEKLIŚMY?! TO PO CO W OGÓLE MNIE ZA SOBĄ TARGAŁEŚ, DO DIABŁA?! HE?! NO PODAJ NA TO JAKĄŚ ODPOWIEDŹ, IDIOTO!

Straszna…
-Brak odpowiedzi.- Powiedziałem.
-Ty…- Zanurkowała.
-Haruka-chan?
Siedziała gdzieś pod wodą, około pół minuty, po czym się wynurzyła.
-Przepraszam, że się tak wściekłam. Czasami po prostu nie wytrzymuję.- Westchnęła wycierając oczy, rękami.
-Nie przepraszaj.- Wychyliłem się lekko. Nie było ich.- Dobra, lecimy.

©©©

Wróciliśmy do grupy, po zjedzeniu frytek i jak tylko weszłam do wody, poczułam jak ktoś łapie mnie za nogi i nagle już siedziałam na barkach, Masa-kuna.
-Mam cię Haruka!- Zaśmiał się.
Moja mina musiała wyglądać dosyć dziwacznie.

-Masahiko!- Pisnęłam. Ubiję go za to!
-Haruka!- Yuu-kun już tu płynął.
Co się tu do diabła dzieje?!
Chłopacy usiłowali się nawzajem przewrócić, a ja wykorzystałam okazję i zeskoczyłam z pleców Masa-kuna. Nawet tego nie zauważył.
Usiadłam na brzegu i głęboko westchnęłam.
Po jakimś czasie zmachany Yuu, usiadł obok mnie.
-I co? Warto było się tak lać?
-Warto, oj warto.- Złapał mnie za rękę. Oblałam się rumieńcem.

I siedzieliśmy tak dosyć długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz